Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

wtorek, 31 grudnia 2013

Do siego roku...

Wszystkim odwiedzającym życzę spełnienia marzeń, 
dotrzymania postanowień noworocznych, 
radosnych chwil 
i weny twórczej 
w nadchodzącym Nowym Roku
Ewa.

Witam nową obserwatorkę Celinę. Nie wiem czy prowadzisz swój blog, ale jeśli tak, bardzo proszę o namiary.
Jak co roku niczego na nowy rok nie postanawiam. Chciałabym tylko, aby czas płynął spokojnie i przyszły rok nie był gorszy od obecnego. I będzie bardzo dobrze :)
W nowy rok wchodzę z niedokończonymi robótkami: słoneczny obrus, bo do lata jeszcze trochę czasu; szal w pawi ogon, bo na pewno do wiosny skończę. Nauczyłam się nie spieszyć bez potrzeby, życie jest wystarczająco szybkie. Za to dziś nakrochmaliłam pomarańczową owalną serwetkę i teraz suszy się naciągnięta, nabierając odpowiednią formę:) 
Do przyszłego roku :)
Pozdrawiam.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

niedziela, 22 grudnia 2013

Ostatnie przygotowania przedświąteczne :)

Mam już prawie wszystko zrobione, dzięki tygodniowemu urlopowi. Jeszcze tylko zostaje do ugotowania groch, kapusta i kompot z suszonych owoców. Rybę zawsze smażę przed samą Wigilią. Przygotowuję ją sobie przed południem, a godzinę przed podaniem smażę wszystkie we frytownicy. Jest to sposób, który bardzo polecam. Smaży się szybko, po kilka kawałków na raz, 4 minutki i gotowe. Ryba jest soczysta z chrupiącą panierką i nie trzeba jej odgrzewać.

Moim aniołkom dorobiłam włoski i już nie są łyse






Nie chce mi się wracać do pracy.
Pozdrawiam :)

środa, 18 grudnia 2013

Aniołek dokończony

Dokończyłam mojego aniołka i dzięki Januszowi B zrobiłam anielskie włosy, na które zupełnie nie miałam pomysłu.
Dziękuję Januszu za pomoc :)

A teraz idę dalej dumać na Świętami :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Robi się szal w pawi ogon

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta...
Mam tydzień urlopu. Spokojnie sobie wszystko zrobię, po kolei, bez szaleństwa. W końcu to tylko dwa dni, a najważniejsza jest atmosfera :)
Okna umyłam, firanki i zasłony powiesiłam, podłogi umyte, dywany wytrzepane.
W chwilach relaksu robi się szal. Cieplutki, w kolorach gorącego słońca, słodkiej limonki i pachnących malin.

Wzór "pawi ogon" wg Sabriny. Na stronie Dropsa, bez nazwy.
Da zainteresowanych link do wzoru:   Pawi ogon


niedziela, 15 grudnia 2013

Kiszenie barszczu z buraków

Od zawsze w moim domu rodzinnym, mama kisiła barszcz na Wigilię. Kupne barszcze przed świętami są niedobre. Kupcy idą niestety na ilość pomijając zupełnie jakość. Barszcze gotowe w kartonach czy koncentraty spożywcze nie mają smaku naturalnie ukiszonego barszczu.
Dużą rolę w takiej kiszonce odgrywają same buraki. Muszą być po prostu dobre. Ciemnoczerwone po przekrojeniu, bez białych smug.
W tym roku zakisiłam barszcz z buraków podłużnych. Bardzo są wygodne w krojeniu i mają bardzo ciemnoczerwoną barwę.

Mój przepis na kiszenie barszczu

2 kg buraków
2,5 litra wody
4 -5 ząbków czosnku
1 łyżka soli niejodowanej.
słój lub kamionka

Buraki myjemy, obieramy ze skórki i kroimy na cienkie plasterki. Wrzucamy do słoja razem z obranymi ząbkami czosnku. Wodę gotujemy z solą i gorącą zalewamy buraki, tak aby cała porcja buraków była pod powierzchnia wody. Naczynie nakrywamy gazą lub ściereczką. Nie zakręcamy zakrętki na słoju. Ustawiamy całość w ciepłym miejscu. Po 4-5 dniach zbieramy delikatnie utworzoną na powierzchni piankę, a zakwas przecedzamy przez sito do czystych słoików. Przechowujemy w lodówce.

Nie dodaję do kiszenia chleba. Bez niego barszcz również się ukisi, a chleb może spowodować pleśnienie.




sobota, 14 grudnia 2013

Dostałam blogowy prezent :)

Wczoraj późnym wieczorem przyszłam do domu, a w skrzynce na listy czekała na mnie przesyłka z pięknym prezentem od Ludwiki z bloga Dwa razem jeden narzut, dzianinka Ludwiki. Oto on:

jeszcze była czekoladka ze św. Mikołajem, ale ją od razu zjadłam po otwarciu paczuszki ;). Głodna byłam i tak mi jakoś pod rękę wpadła.
A Ludwika? Musicie sami zobaczyć. To kobieta, która zauroczyła mnie swoją inwencją twórczą, szybkością pracy, ilością wykonanych rzeczy, a to wszystko przez jeden rok. I jeszcze do tego robi takie piękne koralikowe biżutki. Jak tylko znalazłam bloga Ludwiki, musiałam się tam zalogować, bo stracić namiaru na tak ekspresyjną wykonawczynię nie mogłam. I wtedy dostałam maila, że jestem 100 :) A dla 100 jest prezent :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
No i mam.
Dziękuję Ludwiko :)

Jeszcze w przybliżeniu, bo śliczna jest


wtorek, 10 grudnia 2013

Aniołek szydełkowy mój własny

Witam nowych Obserwatorów, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej :)

Robię sobie aniołeczka i naszła mnie refleksja: chylę czoło przed wszystkimi, którzy robią maleńkie figurki na szydełku. Niesamowicie żmudna praca, palce bolą, a proporcje muszą być zachowane idealnie. Tu nic się nie naciągnie, ani nie zgubi, za mało miejsca.
Maleńkie figurki nie są moim ulubionym dziergadełkiem, to już wiem :)
Ale ponieważ sobie obiecałam, że zrobię, to zrobiłam.... jeszcze nie do końca. Jeszcze falbanki muszę dozłocić. Chciałam zrobić włoski, ale nie wiem z czego i koniecznie aureolka.
Takie maleństwo mi wychodzi, wysokość 6 cm.

Aniołek jest wykonany kordonkiem Ada10 i szydełkiem nr 1. Spódniczkę zrobiłam słupkami i półsłupkami.
I  rząd  *słupek, oczko łańcuszka* - powtarzać do końca rzędu
II rząd   *na słupku 1 półsłupek, na oczku łańcuszka dwa półsłupki*
III rząd * słupek nawijany od tyłu na słupku z rzędu I, dwa oczka łańcuszka*
IV rząd * na slupku półsłupek, na łuku z łancuszka trzy półsłupki*
Powtarzać rzędy III i IV
Po zrobieniu wszystkich falbanek, ozdabiamy złotą nitką wykonując półsłupki wzdłuż każdego brzegu falbanki.

czwartek, 5 grudnia 2013

Zamotka - prosty sposób wykonania

Odkąd je pierwszy raz zobaczyłam, chciałam taką mieć. Urzekły mnie lejące sznureczki luźno oplatające szyję. Zastanawiałam się nad laleczką dziewiarską i nad maszynką do robienia sznurków. Maszynka dziewiarska pozwala na szybsze uplecenie sznureczków, laleczka jest zdecydowanie tańsza. Wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne (cytując klasyka). Aż właśnie około 20 minut temu trafiłam przez google na zszywka.pl. Strzał w 10!
MAM! Już mam! Po niecałych 20 minutach roboty, mam swoją własną wesoło-kolorowa zamotkę :) Wbrew temu co za oknem, mam słoneczne sznureczki :) mała rzecz, a tak bardzo cieszy :)





Robi się ją super prosto, najprościej pod słońcem. Bierzemy stary t-shirt i tniemy go w sposób pokazany na zdjęciach

Następnie, wszystkie paseczki bardzo mocno naciągamy. Ja naciągałam każdy po kolei, wtedy ładniej się kształtują. Wokół nieciętego boku możemy umocować jakąś ciekawą broszkę, wykonaną z pozostałej części koszulki. Po naciągnięciu pasków wychodzi coś takiego:

Naciągnięte pętle są dużo dłuższe niż szerokość t-shirta. Można je spokojnie zamotać dwa razy naokoło szyi, tak jak to widać na pierwszym zdjęciu. Założona zamotka bez owijania sięga mi do pasa. Wreszcie przydały mi się chińskie cieniutkie, powyciągane po praniu koszulki :)





poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zamiast kartek świątecznych...


Witam nowych obserwatorów jak również stałych bywalców.

Nie jestem zwolenniczką przekazywania życzeń świątecznych sms-em. Takie mi się to wydaje  "na odczep się", a najgorsze z najgorszych życzeń dla mnie to te "wyślij do wszystkich", bezosobowe i po najmniejszej linii oporu.
Nie umiem robić scrap-kartek, a postanowiłam wysłać życzenia własnoręcznie zrobione. Dlatego wyślę do moich najbliższych życzenia szydełkowe:) Kilka już powstało:

Aniołek w bombce, zrobiłam na razie 3 sztuki


 I aniołek wśród gwiazd, 2 sztuki. Aniołki są białe, ale wieczorne światło nie pozwala mi zrobić ładnego zdjęcia.

Do tego dojdą śnieżynki i sopelki :)