Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

czwartek, 30 października 2014

Ćwiczę cieniowania w decoupage'u


Witam nowe obserwatorki: Agnieszkę Ciii, Jadwigę, Dorotę, Iwonę, cieszę się z Waszej obecności i zapraszam do zostania na dłużej. Agnieszko, nie wiem jak Cię znaleźć, jeśli prowadzisz bloga, podaj mi proszę namiary, bardzo chętnie Cię odwiedzę.

Bardzo się cieszę, że tyle osób już zgłosiło się do mojego BIAŁEGO CANDY. Powiem szczerze, że nie myślałam, że będzie Was tak dużo :) Wszystko skrupulatnie notuję i już jest mi przykro, że nie mogę obdarować wszystkich.

W wolnych chwilach nadal zajmuję się produkcją świąteczno - szydełkową, ale trzeba w końcu zrobić sobie mały przerywnik. A inspiracją do tego jest dla mnie jesień. Choć nadal u mnie słoneczna, to ranki są mgliste i oszronione. Jednak piękna, kolorowa i słoneczna jesień, ze swoimi darami, postanowiła usiąść mi na chusteczniku. Bo chusteczki, to na pewno będzie coś co jesienią może przydać się najbardziej ( a każdą jesień tak mam, to i w tę pewnie nie będzie inaczej).
A skoro kasztany się już się wysypały, a liście opadły, trzeba było otulić je kolorem. I w ten sposób powstał mój pierwszy dekupaż cieniowany. Oceńcie sami, jak mi wyszło :)

Powstawał kilka dni. Do decoupage'u trzeba mieć pokłady cierpliwości. Ale coraz bardziej mi się on podoba :)

Edycja 3 listopad 2014r

Chustecznik zgłaszam do kasztanowego wyzwania na blogu Różany Kącik Dzieł Rąk Własnych


Swoją drogą, warto do Różanego Kącika zaglądnąć, ponieważ autorka bloga wykonuje cudowną biżuterię, ale również szyje i scrapuje :)
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego :)

niedziela, 26 października 2014

Białe co nieco :)

Witajcie w zamglona niedzielę, mgła opadnie, będzie słoneczko :)

Witam bardzo serdecznie nowych obserwatorów: Elę, oraz kilku ukrytych, którzy zechcieli wstąpić w moje progi. Bardzo się cieszę, że jesteście :)

Dziękuję  wszystkim za komentarze pod ostatnim postem, przeczytałam wszystkie i również uważam, że takie spotkania są cudowne :)

Na wielu blogach wre praca przedświąteczna. Oglądam szopki, gwiazdki, dzwonki i sama już się cieszę na ten cudowny świąteczny czas, bo Boże Narodzenie i Wigilię bardzo lubię.
Ja również w tym temacie nie próżnuję, powstało już kilka rzeczy, część się suszy, baloniki posegregowane czekają na kolejne bombki.
Jak już wspominałam we wcześniejszym poście postanowiłam ogłosić candy. Moja rozdawajka będzie szydełkowa i śnieżnobiała jak świeży, czysty śnieg. A oto co się w niej znajdzie? Aniołki, gwiazdki, bombki, sopelki, dzwoneczki. Wszystkiego po 3 sztuki. Cały komplet to 15 sztuk białych, szydełkowych różności. A wyglądają tak
Jeśli moje szydełkowce komuś się podobają i chciałby je mieć wystarczy zgłosić chęć udziału w zabawie pod tym postem. I to jest jedyny warunek mojej rozdawajki :) Nic więcej nie trzeba robić.
Do obserwatorów dodawać się nie trzeba, ponieważ nie zależy mi na ilości obserwatorów, wolę jakość:)  Wiem, że te osoby, które są ze mną, przychodzą, komentują, zostawiają dobre rady i ciepłe słowa. Nie ma sensu logować się jeśli wpada się tylko ten jeden raz. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, ale takie jest moje zdanie.
Banerka też nie trzeba umieszczać, ja będę go miała na swoim pasku bocznym, kto przyjdzie i poczyta dokładnie, znajdzie ;) Ale kwestię banerka zostawiam Wam, jak chcecie :)
Zabawa potrwa do 5 grudnia 2014r. a dzień później ogłoszę wyniki. Jeśli osoba wylosowana nie poda mi adresu przez trzy dni, wtedy 9 grudnia ogłoszę kolejne rozdanie.

Pozwolicie, że nie będę pod tym postem zostawiać odpowiedzi na komentarze, będzie bardziej przejrzyście :)

Niniejszym rozdawajkę uważam za otwartą :)
 


piątek, 24 października 2014

Krótka chwila...

...ale jakże cudowna :)

Dziś rano poznałam Bożenkę z bloga http://bozenawdaniec.blogspot.com/. Umówiłyśmy się na służbowej/zawodowej trasie Bożenki, która jak się okazało w jednym miejscu prowadzi ok. 1 km od mojego domu. Umawiałyśmy się już wcześniej, ale czas nie był dla nas łaskawy. Dziś wreszcie nam się udało :). To była chwila, może 10 minut, ale cudowne 10 minut :)
Przede mną stanęła kobieta piękna, roześmiana, wesoła, energiczna i ujmująco miła :) Żadne zdjęcie Bożenki, nie odzwierciedla Jej pięknej, radosnej twarzy.
Miałyśmy zrobić małą wymiankę. Bożenka mi kupiła materiał na obrus i zaoferowała mi pożyczenie książki o hafcie wstążeczkowym z płytą. Ja kupiłam kanwę plastikową, na którą polowała Bożenka.
Wczorajsze ostatnie słowa Bożenki do mnie to: nie rób żadnych prezentów, bo ja nic dla ciebie nie mam. No to nie zrobiłam. Do kanwy dorzuciłam tylko paczkę drewnianych szpatułek i dwa motki wełny. I co? Sami zobaczcie, co to jest nic według Bożenki naszej kochanej :

Eko-jutowa torba

a w niej
widzicie to co ja :)))))))))))))))))))))?????
Najpiękniejsze na świecie, wywołujące uśmiech na twarzach wszystkich domowników:


i do tego w czerwonej czapusi :))))
Jeszcze nie koniec. Na dokładkę w torbie znalazły się gazetki z wzorami i papiery na prezenty

Przypomnijcie mi kto to śpiewał "nie wierz nigdy kobiecie..."???

Bożenko, dziękuję przede wszystkim za to, że mogłam Cię poznać osobiście. Dziękuję za wspaniałe prezenty i mam wielką nadzieję na nasze następne spotkanie, które chciałabym spędzić z Tobą dłużej :)
Całusy :)

wtorek, 14 października 2014

Wianek

Witajcie,
miałam robić świąteczne ozdoby, jednak gdy przyszłam z pracy w pierwszej kolejności ruszyłam do ogrodu. Nadciągają smutne, szare, jesienne, ciężkie chmury dlatego musiałam skończyć to co zaczęłam w weekend. I tak sobie umyślałam, że może jednak nie będę wyrzucać wszystkich obciętych badylków, może jednak uda mi się ukręcić jakiś jesienny wianuszek.Akurat oglądałam wianki, które zrobiła Ania z bloga http://ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com/ i naszła mnie ochota na wianek :) Ania robi wianki cudowne i ze wszystkiego co dała natura. Kto nie widział, to proszę szybciutko popędzić do Ani i pooglądać, na pewno nie pożałujecie :)
Ani więc zawdzięczam mój pierwszy wiszący, naścienny wianek jesienny :)







Na drewnianych drzwiach wygląda ładniej niż na ścianie. Myślę, że to dlatego, że naturalne słoje drewna lepiej się komponują z roślinami niż sztuczna farba na ścianie. Ale póki co, musi wisieć tutaj, bo nie mam go na czym przywiesić na drzwiach.
Krzywy jest jak esens-florens (jak mawiała moja nauczycielka :)), ale miejcie proszę łaskawe oko, wszak to pierwszyzna w moim życiu :)
Po pierwszej sesji zdjęciowej poprawiłam sterczące na boki nasienniki paproci, jest troszkę lepiej.

Bardzo się z niego cieszę, choć nieporadny jest jeszcze.
A co już usłyszałam na jego temat?
- Wianek, a przecież do Wszystkich Świętych jeszcze daleko.

I tym radosnym akcentem żegnam Was, życząc spokojnego wieczoru :)

poniedziałek, 13 października 2014

Otulacz

Wpadam i od razu witam Dorotę co ma kota, fajnie że jesteś a jeszcze fajniej będzie jak zostaniesz :)
No i nie mogę sobie odmówić powitania niepowitanej (tak jakoś z początku nie ogarniałam sama tego co piszę ;)) Krysi, która była, jest i mam nadzieję będzie u mnie gościć nadal :) Witajcie Obie Kociary wspaniałe :)

Z powodu nieustannie pędzącego czasu nic nowego jeszcze nie powstało. Na szydełku mam obrus z elementów, jednak jeszcze sporo czasu upłynie zanim będzie się nadawał do pokazania. Na drugim szydełku robią się ozdoby choinkowe: dzwoneczki, bombki, aniołki, sopelki i śnieżynki. Mam w planach małe candy właśnie z nich, więc wkrótce się pojawią na blogu, może ktoś będzie chętny?

Żeby tak całkiem odłogiem blog nie leżał, pokażę Wam otulacz, który zrobiłam na wymiankę quilingowo-wełnianą z Lucynką. Dotarł do adresatki, więc może się już ujawnić. Jest to drugi taki otulacz, który robiłam, a pierwszy, który pokazuję.


W ogrodzie, ku mojej radości pojawiły się żaby :) Nie było ich przez kilka lat. Kiedyś kumkały wieczorami, dawały koncerty, potem zniknęły. A w ostatnich dniach widzę ich coraz więcej :) Oto przedstawicielka
Żaba trawna (Rana temporaria)

Edit;
po dokładnym przestudiowaniu tematu żab poprawiam mój błąd, jest to przedstawiciel. Poniżej oczu na brązowej plamie skroniowej widoczne są rezonatory, a mają je tylko samce :)
A po za tym... jesień

A ponieważ nadal u mnie jest ona złota polska, to przesyłam Wam promienie słońca :)
Do następnego :)

poniedziałek, 6 października 2014

Creative Blog Tour

Czytałam sobie pewnego dnia blogi i natrafiłam na wyróżnienie Creative Blog Tour. Jak po nitce docierałam do poszczególnych osób, biorących udział w zabawie. Czytałam posty, oglądałam piękne rękodzieło i myślałam o prawdziwych artystkach tworzących te wspaniałe rzeczy, ozdoby, podarunki... Ech, nigdy nie trafię do tego świata z moim praktycznym szydełkowaniem i drutkami. Cóż, będę podziwiać innych :)


Potem otworzyłam pocztę a tam... Chciałabym zaprosić Ciebie, czy się zgodzisz ? Mam nadzieję, że tak :) Siedziałam oniemiała z wrażenia i chyba ze trzydzieści razy przeczytałam całą wiadomość. Byłam zaskoczona, ale również bardzo szczęśliwa. Ktoś zauważył mnie w tłumie cudownych blogów. Tym Kimś jest Bożenka
Bożenka
Bożenka W, osoba pełna pozytywnej energii, potrafiąca zwykłą wstążeczką pomalować świat. Jest perfekcjonistką, z której rąk powstają maskotki idealne, dekupażuje, maluje, haftuje, szyje. Nie obca Jej frywolitka i koronka klockowa, a karteczki okolicznościowe są pełne lekkości i włożonego w nie Serca Bożenkowego. Mogłabym podkraść zdjęcia z bloga Bożenki, ale nie, zobaczcie sami bo warto, naprawdę :) Popatrzcie i podziwiajcie :) http://bozenawdaniec.blogspot.com/
Nie znamy się osobiście, ale na każde moje pytanie Bożenka odpowiada wyczerpująco, podsyłając linki-odnośniki i tłumacząc "jak krowie na rowie" gdy pytam o rzeczy na których się nie znam :) jest osobą niezmiernie pomocną i uczynną :)
Dziękuję Ci Bożenko za zaproszenie do zabawy, sprawiłaś mi niezmierną radość :)

Creative Blog Tour

Najtrudniej mi mówić o sobie (mogę być nieobiektywna), postaram się jednak odpowiedzieć na wszystkie pytania.

1. Nad czym obecnie pracuję?
 Teraz głównie nad ogrodem. Trzeba rośliny i rabaty przygotować do zimy. Wieczorami uczę sie haftu wstążeczkowego. Próbuję wyszywać wstążeczkami, które mam w domu. Jak już będę pewna, że podołam, kupię wstążeczki właściwe. Poniżej moje marne próby.
Kończę również blok na noże. Czekają go jeszcze na kolejne warstwy lakieru.




2. Czym moja praca różni się od innych?
Moje prace nigdy nie były i nie będą w stylu Vintage i Shabby chic.  Lubię drewno i gdy coś starego odnawiam, nie kładę farby na piękne słoje. W tym celu używam lakieru bezbarwnego lub wosku. Serwety, obrusy i inne rzeczy wykonane na szydełku zawsze krochmalę i naciągam. Dopiero wtedy uważam pracę za zakończoną i godną pokazania, a zauważyłam, że nie wszędzie tak jest.

3. Dlaczego tworzę i piszę bloga?
Tworzę, bo lubię, bo mnie to odpręża i wycisza. Piszę bloga, bo dzięki niemu mogłam poznać osoby z pasją, które rozumieją, że jak się coś robi ręcznie, to nie znaczy, że można to robić dla każdego i za darmo "bo przecież co to dla ciebie", które potrafią docenić wartość rękodzieła, niekoniecznie tylko tę materialną. Zaczęłam od drutów i szydełka, zaraziłam się dekoupage'm, a ostatnio haftem wstążeczkowym :)

4. Jak wygląda mój proces tworzenia?
Z drutami i szydełkiem siadam w każdej wolnej chwili przy kominku i macham oczka i pikotki, starając się, żeby moje koty nie interesowały się moją pracą bardziej niż ja :)
Dekoupage powstaje przy blacie kuchennym, bo tam najłatwiej jest mi sprzątać pozostałości po papierze ściernym i płukać pędzelki. Proza życia :)
Wstążeczki... póki co: jęzor na wierzchu, zmarszczone czoło i ambitendencja- eeee, odłożę, albo nie, jeszcze spróbuję ;)

Strasznie się rozpisałam o sobie, a przecież muszę jeszcze pokazać Wam dziewczyny, które zaprosiłam i zgodziły się wziąć udział w zabawie. Są to Lucy i Bogusia

Lucynkę poznałam na forum ogrodniczym i ujęła mnie swoim poczuciem humoru.  Potem poznałyśmy się osobiście na spotkaniu zielonozakręconych forumek.

Kradziejka roślin
Różnimy się od siebie bardzo, ale łączy nas ogrodowa pasja i miłość do rękodzieła. Nie wiem co Lucuś dostaje ode mnie, ale ja od Niej otrzymuję zastrzyk młodzieńczej radości:

To my :) Nikt inny nie namówiłby mnie do tego :)
Lucy jest osobą pełną kreatywności i zapału do działania. Papier w Jej dłoniach przeobraża się we wspaniałe ozdoby. Quiling, księgi okolicznościowe, ale również masa solna i ozdoby karczochowe upiększają niejeden dom i niejedno święto. Zachęcam, zaglądnijcie do Lucynki, nie zawiedziecie się :)

Drugą osobą jest Bogusia.


Bogusi nie znam osobiście. Na Jej bloga trafiłam stosunkowo niedawno, ale zostałam tam na pewno na długo :) Bogusia potrafi papier zapleść, złożyć i posklejać w najróżniejsze formy i kształty. Również kanzashi wykonane przez Nią zachwyca. Do tego początki dekoupage pokazują, że talent ma dziewczyna do upiększania przedmiotów codziennych, robiąc z nich rzeczy niepowtarzalne i radosne. A ostatnio pokazała nam również swoje pokłady cierpliwości. Bogusia jest osobą, do której przyjemnie się wchodzi na bloga, bo zawsze jest coś ciekawego i nowego do zobaczenia. Zobaczcie sami:

Jeszcze raz dziękuję Bożence za zaproszenie i za udział w zabawie wśród tylu wspaniałych artystów-rękodzielników, oraz Lucy i Bogusi, że zgodziłyście się na zaproszenie :)

Pozwolicie, że osobne podziękowania skieruję jeszcze do Ani/Pawanny  z bloga http://ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com/. Aniu, Tobie również bardzo dziękuję :)

Pozdrawiam Was :)

czwartek, 2 października 2014

Koci łowca

Witam serdecznie nowe obserwatorki Basię, Renię, Agatę i Małgorzatę, bardzo się cieszę, że znalazłyście czas i chęci na wstąpienie w moje progi, zapraszam do pozostania na dłużej :)

Dzisiejszy post będzie koci. A dlaczego nie w zakładce Moje małe wielkie szczęścia? Tym razem dlatego, że muszę pochwalić mojego łowcę. A jest nim Tola, ostatnia ze znalezionych kocich nieszczęść. Tolcia ma się świetnie o czym świadczy wiszące brzusio i niemożność wyskoczenia na poziomy szaf, bo doopka za ciężka. No tak, przytyło się kotuni całe 60 deko, a to dla malutkiej kotki dużo dosyć. Zjada wszystko co w misce ma i co w miskach innych zostanie. Jak misia pusta, to Tolunia siedzi i wzrokiem zagłodzonego koteczka patrzy na ludzi.
Jednak to, że dupcia przyciężkawa się zrobiła nie przeszkadza kici być łowca doskonałym. Pozostałe moje koteczki przynoszą zdobycze drobne: ryjówki, polne myszki, czasem kret też się znajdzie. Tola natomiast poluje na większe gabaryty: mysiory, karczowniki i to takie wypasione, dorodne. Zupełnie jakby wiedziała, że małą myszką tak duzi duzi sobie nie pojedzą. Zawsze przynosi zdobycz do spiżarki i wszystkim ogłasza donośnym skrzekiem, że jest i jedzonko przyniosła. Potem siada obok miseczki i czeka na mleczko :)
Dziś nad ranem obudziło mnie stukanie kocich drzwiczek. Myślałam, że Batman bawi się nimi, a w środku nocy nie fajna to zabawa. Zeszłam na dół, a w spiżarce Tola właśnie wtaszczyła stwora tak dużego, że nie mogła się z nim zmieścić w kocich drzwiczkach. Przyniosła SZCZURA! Niedawno na blogu u Krysi z bloga http://klubkotajasna8.blogspot.com/, czytałam, że nie każdy kot potrafi złowić szczura. A więc moja Tola, to łowca doskonały :) A tak poczciwie wygląda, prawda?


A szczur miał 30 cm długości, razem z ogonem:)

Wrażliwe osoby przepraszam, ale musiałam się pochwalić moim łowcą ;)
Do następnego :))))