Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wianków ciąg dalszy...

Wzięło mnie na wianki w tym roku. Tym razem zrobiłam wianek noworoczny, orzechowy.





Przepis tutaj: Tort orzechowy Ewy

                       Wszystkim odwiedzającym życzę szczęśliwego                                                     Nowego 2013 r

i szalonej zabawy bez petard, bo boją się zwierzęta :)

niedziela, 30 grudnia 2012

A dzwoneczek bimba...

Z wielkim trudem wyplotłam dzwoneczek. Za nic nie chciał się zwężać, wciąż się rozszerzał. Wyszła tak troszkę doniczka do góry nogami. Teraz sobie wisi i czeka na Nowy Rok, odbimbać stary. I chyba na tym moja przygoda z papierową wikliną się kończy. Do następnych świąt :)



Jednak najlepiej czuję druty i szydełko. Teraz jestem w trakcie robienia drugiego abażurku na lampkę nocną. Pierwszy poszedł do mojej mamy, drugi będzie dla córki, która nie może się zdecydować czy woli styl nowoczesny, czy młodopolski. Chociaż połączenie tych obu, wychodzi jej całkiem dobrze :)

niedziela, 16 grudnia 2012

Idą święta :)

Święta coraz bliżej. Przeglądałam kilka blogów i naszło mnie na wianek z papierowej wikliny. Dzięki blogerkom i ich radom zrobiłam pierwszy w moim życiu wianek. W ogóle, pierwsze coś z papierowej wikliny.


Robię też dzwoneczek. Jak na razie nie ma się czym chwalić, bo jego koślawość mnie przeraża. Ale cóż, nauka czyni mistrza, więc się nie poddaję :)

piątek, 14 grudnia 2012

Ponczo

Zrobiłam sobie również ponczo, czerwone, cieplutkie. Zawsze chciałam go mieć, ale jakoś zawsze brakowało czasu.
Opatulam się w niego prawie codziennie.



czwartek, 13 grudnia 2012

Szal-komin

Koleżanka prosiła mnie o zrobienie komina dla córki. Takiego, żeby jednocześnie był szalem. Do zrobienia go wykorzystałam 20 dag włóczki (50g=125m) i druty nr 5.
Komin ma 50 cm szerokości i 130cm długości. Robiony jest żebrowanym ryżem. Jest duży i ciepły.




 żebrowany ryż        
rz. nieparzyste - wszystkie oczka prawe
rz. parzyste - *2oczka prawe, 2 oczka lewe* powtarzać                                                                                                                                                      







Na 50cm szerokości wrobiłam 88 oczek

wtorek, 27 listopada 2012

Otrzymałam wyróżnienie od Emki :)



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."




Marzenko, dziękuję bardzo, choć bardzo mało czasu mam teraz na bloga, forum i przyjemności :) Ale wypada mi odpowiedzieć na pytania jakie zadała Emka:

1.Koty czy kiciusie?  Każdy z nich ma swój własny, niepowtarzalny urok.
2.Lody czy sorbet?
 Lody, ale tylko owocowe.
3.Z kim do kina?
Wolę kino domowe.
4.Wakacyjne wędrówki czy leniuchowanie?
Zdecydowanie leżenie w gorącym piachu.
5.Ulubione kwiaty?
Nie mam ulubionych, kocham te, które akurat mam :)
6.Jaki kolor do ciebie pasuje? 
Czerwony!
7.Jak długo można przebywać na bezludnej wyspie? 
Aż przestanie być bezludna.
8.Czego się boisz? 
Starości
9.Wolisz gotować czy wolisz jeść? 
Najbardziej lubię jeść gotowane.
10.Gdzie na wakacje zagraniczne? 
Węgry, ze względu na kuchnię i Włochy, ze względu na temperaturę.
11.Ile mogłaby trwać doba? 
Gdybym nie była śpiochem? Baaaaaardzo długo :)

Swoje pytania i wyróżnienia muszę zostawić na okres poświąteczny.

sobota, 25 sierpnia 2012

Czas cukinii i kabaczków

Nie lubię cukinii ani kabaczków. Do tego wszyscy moi znajomi wiedzą, że w moim ogródku nie mam tych specjałów. Dlatego też, każdy kto mnie odwiedza o tej porze roku przynosi mi kabaczkowo-cukiniowe dary ze swojego ogrodu. Cukinie również dostaję od swojej przemiłej sąsiadki, która widzi mój pożalsięboże warzywnik i zawsze mówi: "proszę wziąć, mi tak obrodziły w tym roku".
Jakoś nie mam serca mówić tym wszystkim dobrym ludziom, że ja nie lubię tych warzyw.
No ale skoro już mam je w swojej kuchni, to trzeba coś zrobić. I tak właśnie dziś zrobiłam smażoną cukinię w ziołowej panierce.


1 duża cukinia
3 jaja
1 łyżeczka pieprzu mielonego
1 łyżeczka soli
3 zmiażdżone ząbki czosnku
1 kopiata łyżeczka ziół prowansalskich
maka i bułka tarta
opcjonalnie starty żółty ser
Jajka roztrzepać i wymieszać z solą, pieprzem i ziołami. Plasterki cukini panierować w mące, jajach i bułce tartej. Smażyć na margarynie na złoty kolor. Po usmażeniu z jednej strony można posypać usmażony wierzch żółtym serem.

I cóż mogę powiedzieć o tym daniu, ja, która w cukinii nie znajduje nieba dla podniebienia?
Panierka jest pyszna :)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Kilka wcześniejszych moich robótek

Siedzę nadal w domu. Chyba zaczynam się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy :). Właściwie mogłabym być już na emeryturze :) Robię serwetę na okrągły ogrodowy stół. Jak zrobię w całości, na pewno ją tutaj wrzucę, a teraz pochwalę się moimi dotychczasowymi dziergotkami.








poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Efekt końcowy

Nadal siedzę w domu z ręką w temblaku. Całe szczęście, mogę ruszać dłonią i palcami. Inaczej chyba bym zwariowała. Skończyłam serwetę. Pasuje mi na ogrodowy stoliczek i ładnie komponuje się z zielenią roślin.

sobota, 21 lipca 2012

Wróciłam ze szpitala. Wciąż jestem tam myślami. Żle nie było, choć brak jakichkolwiek informacji o leczeniu mnie dobijał. Po za tym, warunki bardzo dobre, czysto, sala z łazienką, trzyłóżkowa, oddział po remoncie. Ale nuda przed zabiegiem okropna. Nie ma telewizora, biblioteka w wakacje zamknięta, wyjść nie można. A przed zabiegiem spędziłam tam całe trzy doby. Ten czas wykorzystałam na szydełkowanie. Miała być serwetka, wyszedł bieżnik, a docelowo będzie obrus :)



niedziela, 8 lipca 2012

Łąka

Szara zieleń błyszczy złotym słońcem,
żółte wiechy kryją cień południa,
sucha ścieżka wedzie w stronę światła,
słońce iskrzy promieniami szczęścia.

Dzieci łąki ucichły w milczeniu,
tuląc w sercach ostatnie dni lata,
horyzontem północnego nieba
sunie chmurna, jesienna poświata.
                                                4.09.2002

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Ogród w deszczu

W strugach deszczu smutne kwiaty
pochylają swoje pąki,
Diamentami przystrojone nici tkane przez pająki. 



Wyciągając mokre ręce,
drzewa płaczą wciąż bez końca,
Oczekują w smutnym tańcu blasku słońca.


czwartek, 17 maja 2012

Czasem trzeba zajrzeć do kuchni

Lubię gotować, jeść też. Smaki jakie preferuję to tradycyjna kuchnia polska, tłusta, ciężkostrawna, sycąca, aromatyczna. Węgierskie dania też jak najbardziej mogą się znaleźć na moim stole. A ponieważ rozmrażałam lodówkę, postanowiłam podzielić się z Wami moim przepisem na bigos.


Bigos nawinie


Mój bigos na winie charakteryzuje się tym, że zrobiony jest z tego co mi się pod rękę nawinie. Wszelkie zamrożone pozostałości po pieczeniach, grilach, rosołach. Wina do niego nie dodaję, bo nie lubię winnego bigosu :)

Składniki

1 kg kapusty kiszonej

1 słoiczek koncentratu pomidorowego

Mięsa pieczone, gotowane, grilowane, kiełbasa.

Liście laurowe

Angielskie ziele

Czosnek

Słodka suszona papryka

Pieprz zmielony

Suszone sliwki lub rodzynki sułtańskie

Garść suszonych grzybków

2 łyżki smalcu ( domowego!)


Kapustę kiszoną odcisnąć jeśli ma dużo soku. Zalać w garnku wodą w takiej ilości, aby cała kapusta była zakryta. Dodać trzy liście laurowe, 4 ziarna ziela angielskiego oraz pokruszone grzyby. Ugotować kapustę do miękkości. Po tym czasie dodać pokrojone w kostkę mięsa pieczone i grilowane. Mięso gotowane przesmażyć na patelni, na niewielkiej ilości tłuszczu ( najlepiej smalcu domowej roboty) do zrumienienia i dodać do kapusty. Kiełbasę pokroić w kostkę i równiez przsmażyć na smalcu, dodać do kapusty. Dodać 5-6 suszonych śliwek lub pół garści rodzynek. Całość gotować jescze ok. 20 - 30 minut.

Dodać koncentrat pomidorowy, popieprzyć i doprawić papryką do smaku. Na końcu dodać zmiażdżone dwa ząbki czosnku. Jeszcze raz zagotować.

Smacznego

wtorek, 15 maja 2012

Dla Ciebie...

Dziękuję...


Szarość smutku rozświetliłeś iskierką,
która daje spokój i nadzieję.
Przez mrok strachu przeniosłeś mnie lekko,
Otulając przyjaznym ramieniem.







Zielony świat pod kolorową  wstęgą tęczy
Uspokaja mą duszę szelestem liści, brzęczeniem pszczół, śpiewem ptaków.
Otulam się zielenią, owijam szalem tęczowym,
Z nieba lecą łzy szczęścia .

niedziela, 13 maja 2012

Oczekiwanie

Nie mogę się doczekać spotkania. Myślę, że bardzo miłego spotkania :)

Dzięki internetowi, możemy poznawać ludzi, z którymi w normalnym życiu nigdy byśmy się nie spotkali. Oczywiście, istnieje pewne ryzyko... ale czyż całe nasze życie nie jest ryzykiem. Nie wiemy, czy za chwilę na ulicy nie spotkamy osoby, która całkowicie odmieni nasz los i nasze życie.

Miałam kiedyś internetową przyjaciółkę. Mieszkałyśmy nawet niedaleko, po przeciwnych stronach miasta, obie po za miastem. Jakieś 30 minut drogi samochodem. Fajnie spędzałysmy czas wieczorami przed kompem. Nie raz rozmawiałyśmy o spotkaniu, ale żadna z nas się nie odważyła. Potem Ala zachorowała. Osobiście poznałyśmy się w szpitalu, przy jej łóżku. Łóżku, które jak się okazało było łożem smierci. Do dziś mam żal do siebie, że straciłyśmy czas dla siebie. Bezpowrotnie.

Nie można tracić cennych chwil tylko dlatego, że spotykamy się po za realnym światem. Bo świat pędzi do przodu, otwiera inne możliwości niż 20-30 lat temu. I myślę, że warto te możliwości wykorzystać :)

Nie mogę się doczekać naszego spotkania, jeszcze tydzień ... :)






piątek, 11 maja 2012

Kokokokokoko...

Tak mnie naszło na nucenie kokokoko...

Euro nie wygramy
Każdy mecz przegramy,
Radość będzie krótka,
Nagroda malutka
Radość będzie krótka,
Nagroda malutka

Kokokko euro spoko
piłka leci hen wysoko
wszyscy razem zaśpiewajmy...
 (zmiana melodii) ... nic się nie stało, Polacy nic się nie stało, nic się nie saaało, Polacy nic się nie stało...

piątek, 4 maja 2012

no i mówiłam...

... że początki są trudne. Ja chyba już za stara jestem na blogoterapię... Zdjęcia mi się nie wklejają, za nic, przesyłanie nie rusza. Coś robię źle, ale co? Kurcze, muszę poczekać na kogoś mądrzejszego w temacie.

Wreszcie doszłam do rozwiązania problemu :) Zmieniłam przeglądarkę. Jakie to proste.

Lubię takie dni jak dziś. Spokojne, powolne, bezstresowe. Słucham śpiewu ptaszyn, upiekłam murzynka, ogarnęła mnie fala błogiego odpoczynku.
Czasem wydaje mi się, że takie lenistwo, to strata dnia, ale nie dziś. Dziś pozwalam sobie na słodkie lenistwo.