Witam również wśród moich obserwatorów Mirkę, cieszę się, że do mnie zajrzałaś, zapraszam do zostania na dłużej :)
Od dłuższego czasu podziwiam na blogach frywolitkowe dzieła. Podziwiałam, podziwiałam, aż w końcu zakiełkowała mi w głowie myśl: chcę spróbować. Do tego moja córka kiedyś napomknęła, że chciałaby, abym zrobiła jej frywolitkowe kolczyki. Stwierdziłam, że mam zamiar się nauczyć, ale nie wiem, czy mi wyjdzie. Wtedy dziecię mi powiedziało: mamuś, wierzę w ciebie :). Drugą osoba, która we mnie wierzyła była Bożenka. I jak w takim razie nie spróbować?
Zakupiłam czółenko, spotkałam się z Bożenką, pokazała mi "jak to się je". Nawinęłam nitkę i... pół motka kordonka poszło w kosz. Za nic nie mogłam pojąć jak mam machać rękami, żeby "flipnąć" nitkę. Wszystko wiązało się nie tam gdzie trzeba. Palców raz miałam za dużo, kolejnym razem za mało. Po wielu nieudanych próbach powiedziałam dość. Tak być nie może. Nie będzie mną rządzić nitka.
Wzięłam grubaśny kordonek nr5, nawinęłam na czółenko i pętelka po pętelce, popychając węzełek palcem, żeby wskoczył na drugą nitkę wykonałam pierwszy słupek. I tak węzełek za węzełkiem powstało moje pierwsze frywolitkowe kółeczko :)
Jak już powstało, wtedy Bożenka dała mi zadanie: zrobić kwiatka w jedno popołudnie. Nie, tego się nie da zrobić - pomyślałam. Ale usiadłam z moim grubaśnym kordonkiem i nie rozdrabniając się na pikotki, zrobiłam kwiatuszka krzywuska.
Przy trzecim płatku węzełki zaczęły przeskakiwać same, bez popychania nitki palcem. Teraz próbuję pleść na cienkim kordonku nr 15. Póki co, same kółeczka, luźne, jedno przy drugim. Muszę opanować sztukę robienia słupków między kółeczkami bez zbędnego odstępu. Na razie wygląda to tak
Wiem, że nie jest to mistrzostwo świata, ale bardzo mnie cieszy. I wiem też, że mają rację Ci, którzy mówią, że frywolitka wciąga :))))))))))))
Co myślicie?
Jak ja Cię rozumiem. Też zamierzam nauczyć się tej trudnej sztuki plątania nitki, ale ja zakupiłam sobie igłę do frywolitek. Nie wiem kiedy pokażę swoje pierwsze kółeczko. Pewnie nie tak wnet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola.
Olu, cieszę się, że do mnie wpadłaś :) Miałam na początku ochotę ne igłę, nawet próbowałam. A Bożenka powiedziała, że czółenkiem wychodzą delikatniejsze, no to kupiłam czółenka :) ja jak się na coś uprę, to nie ma zmiłuj. Choć nie zawsze jest to dobra cecha ;)
UsuńPozdrawiam :)
Myślę, że już nie długo będziemy podziwiać tutaj cudne Twoje frywolitkowe prace :)
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę się wywiązać z zabawy "podaj dalej". Postanowiłam sobie nie zaczynać mnóstwa rzeczy na raz :)
UsuńEwuniu, kółeczko do kółeczka i wyjdzie frywolitkowa poduszeczka, a tak mi się zrymnęło :) Ale kwiatuszek jest świetny, ja nawet krzywuska nie potrafię zrobić, a też chciałabym się nauczyć frywolitki. Tylko kiedy? Mój czas bardzo się kurczy :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Dorotko, jak się bardzo chce to i czas się w końcu znajdzie. Ja teraz zajęłam się decu, a ono musi schnąć, więc wyskrobałam chwilkę czasu ;)
UsuńPozdrawiam Dorotko :)
Ewcia jestes WIELKA . Ja jeszcze nie dojrzałam do prób, ale czułenko kupiłam Mam tylko problem Bożenka jest za daleko !!!
OdpowiedzUsuńAle kiedys spróbuję. A twoje pierwsze próby frywolitkowe bardzo udane . Będą z Ciebie ludzie frywolitkowe na 100%
Powodzenia !!
Ooooooo :) dziękuję za te słowa Aniu :) Dają pozytywnego kopa :)
UsuńPozdrowionka :)
Oj Ewuś jakie piękne to Twoje frywolitkowe dzieło. Pamiętam jak moja babunia robiła takie cudeńka na czółenku. Niestety zanim dorosłam do tego by spróbować jak to sie je, babunia nie była już władna wytłumaczyć mi co i jak. Po niej zostały tylko czółenka i mnóstwo kordonków. Gratulacje za wytrwałość. Wiem, że to nie jest prosta sprawa. Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję zobaczyć więcej Twoich frywolitkowych prac. Pa.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Haniu, za słowa wsparcia. Są dla mnie bardzo ważne :)
UsuńMoże kiedyś i Ty zapalasz miłością do babcinych czółenek. A takie babcine mają Jej serce :)
Pozdrawiam :)
Ewo początki są zawsze trudne,żebyś Ty widziała moje ,hi,hi,ale powiem Ci jedno trafiłaś na dobrego nauczyciela i jeszcze masz go w realu.
OdpowiedzUsuńBożenka mnie też uczyła frywolitki ale komunikowałyśmy się przez internet i to właśnie dzięki niej umiem robić frywolitkę to ona dawała mi wskazówki,mówiła żebym się nie zniechęcała i wierzyła w siebie,możesz ją zapytać jak mnie maglowała :))
Zawdzięczam jej to że nie zwątpiła we mnie.
Myślę że niedługo będziesz robić piękne rzeczy,wierzę że Ci się uda.
Pozdrawiam cieplutko.
Bardzo dziękuję za te słowa Marylko. Mam nadzieję, że nie zawiodę Tych wszystkich, którzy we mnie wierzą :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Fantastyczny początek. Tez uwazam , ze latwiej jest sie uczyc na grubszej niteczce .
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu, chciałabym pleść tak jak Ty :)
UsuńPodziwiam, bo sama nie mam zielonego pojecia o tej technice, a Tobie poczatki dobrze ida, takze nie poddawaj sie...pierwsze koty za ploty:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKamilko, dziękuję. Ja tez do tej pory niewielkie pojęcie miałam. Teraz już wiem co bym chciała zrobić, ale umiejętności za mało ;)
UsuńPozdrawiam.
Wspaniale Ci wychodzi !!!
OdpowiedzUsuńWrobisz się napewno
Pozdrawiam i powodzenia życzę :)
Dziękuję Januszu za słowa otuchy :)
UsuńPozdrawiam również serdecznie.
Gratuluję (i zazdroszczę) podjęcia kolejnego wyzwania!
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie, że kiedyś też nauczę się frywolitki:)
Renyu, też sobie obiecywałam, aż w końcu podjęłam decyzję :) przyjdzie kolej i na Ciebie, jeśli tylko bardzo chcesz :)
UsuńPozdrówka :)
Czapki z głów :) Najtrudniejszy pierwszy krok :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu, to prawda :)
Usuńpozdrawiam.
Jestem pod wrażeniem i bardzo zazdroszczę Ci samodyscypliny. Mnie się nie udało a próbowałam ale po kilku razach rzuciłam to w diabły bo mi nie wychodziło. Już się nie mogę doczekać na pierwsze dzieła.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, Marysiu, że ja tez miałam dość. To nawet nie jest samodyscyplina. Jak mi na czymś zależy to nie rezygnuję łatwo. Po za tym, jestem typem walczącym i nie pozwolę żeby mną nitka rządziła :)))))))))))))))))))))))
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Extra Ci wyszły , zdlna dziewczyna z Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńDziekuję Krysiu :)
Usuńheh, stanęłam na pierwszym zdjęciu i zastanawiałam się co to ... takie uszate!
OdpowiedzUsuń:-)
hahaha Dorotko, miałam ochotę napisać: mój pierwszy frywolitkowy miś :)))))))))))))
Usuńtudzież jakaś bakteria ;-D
UsuńEwuniu wielkie brawka za to pierwsze kółeczko.Teraz już poleci z górki i za chwilę będziesz śmigać z frywolitką,a mi gały z orbit będą wychodzić na widok tych cudności co natworzysz.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Póki co Danusiu, to tylko kółka robię, ale już nabrałam ochoty na szlaczek ;) Mam plan :)
UsuńPozdrawiam.
Poczatki sa prawie trudne.Jednak Ty sobie poradzilas bo ladnie wyszly koleczka.Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu bardzo :) Miód na moje serce :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wazne ,ze sie nie poddalas ,ze probowalas dalej i teraz juz bedzie tylko lepiej Ci wychodzic :))) Powodzenia !!! :) Trzymam kciuki ,aby Ci sie udaly te kolczyki :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUparta jestem jak osiol Agnieszko :)
UsuńDziękuje za wiarę we mnie i moje możliwości :)
Pozdrawiam serdecznie.
Najtrudniejszy pierwszy krok...... Na pewno sobie poradzisz i jeszcze masz nauczycielkę. Wiem jak na początku jest trudno. Umiem robić na czółenku ale jednak lepiej mi wychodzi na igle i szybciej się robi.
OdpowiedzUsuńFrywolitka na czółenku jest ładniejsza taka bardziej delikatna. Powodzenia i trzymam kciuki.
Dziękuję Teresko, właśnie dlatego, że jest ładniejsza postawiłam na nią :)
UsuńPozdrawiam.
Swietnie Sobie radzisz. Nikt się nie nauczy jak nie spróbuje:) Ja próbowałam, ale wolę robić inne rzeczy, stwierdziłam. Jeśli się nie ma przekonania to nie wychodzi praca. Ty bardzo chciałaś i proszę jaki piękny kwiatek! Brawo Ewciu, czekam na serwetę:) Buziak.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję :) ja również mam na swoim koncie próby rękodzieła, które mnie nie pociągnęło. Ale przecież nie wszyscy muszą umieć wszystko :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Najtrudniej jest załapać o co biega z ty flipnięciem. Sama miałam z tym ogromny problem. Potem to już pikuś.Nie zniechęcaj się ćwicz, a kolczyki dla córci będą prześliczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu za słowa wsparcia.
Usuń...potem to już pikuś... Póki co dla mnie to jeszcze Pan Pikuś ;)
Pozdrawiam
Pierwsze koty za płoty a potem będzie coraz łatwiej. Dla mnie już te są super. Wierzę , że nauczysz się szybko. Pozdrawiam i dużo miłych chwil z oswajaniem czółenka.
OdpowiedzUsuńĆwiczenia czynią Mistrza a początki, już widoczne, są obiecujące:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Efciu, nie wiem co w tej frywolitce jest, ale nawet kolejne próby nie zniechęcają :-). Sama trochę nitek zniszczyłam, ale przy każdym kolejnym podejściu mówiłam dam radę :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki! Wierzę, że dość szybko pokażesz nam gotową pracę!
Początki bardzo ładne więc trenuj by nas raczyć tą piękną sztuką :)
OdpowiedzUsuńNajtrudniejszy pierwszy krok Ewuniu - jak w każdej technice. Wspaniale Ci idzie! Ja specjalistką nie jestem ale słupki są równiutkie i zgrabne. Coś czuję, że wkrótce nas zaskoczysz jakąś piękną pracą. Ja też niedawno spróbowałam frywolitki na igle, zrobiłam nawet jedną gwiazdkę ale jakoś bakcyla nie złapałam. To chyba nie moja bajka. Mimo to frywolitkowe prace nadal mnie zachwycają. Trzymam kciuki Ewuniu za Twoje postępy i cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nie złapałam bakcyla wiklinowego, choć próbowałam i kosz nawet wyplotłam na plastiki. Mnie chyba właśnie niteczki pociągają najbardziej :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ewuniu, bardzo się cieszę, że się udaje:) I wiem ile to jest radości jak cokolwiek wyjdzie, ja też dopiero co zaczęłam frywolitkę tylko wybrałam igłę - chyba trochę prostszą .
OdpowiedzUsuńPierwsze dziela udane, czekam na następne:) Pozdrawiam zaplątaną:)
Joasiu, między innymi Twój pierwszy post w tym roku mnie zmobilizował. Nie można wciąż odkładać na później tego co chcemy zrobić, bo może potem być za późno i tylko nici z tego zostaną ;)
UsuńPozdrawiam Cię :)
Tym bardziej cieszę się z twoich poczynań i trzymam kciuki :)
UsuńNo nie, przegapiłam taki ważny post ! Cudnie Ci idzie, nie ważne, czy je pchałaś, czy ciągnęłaś, ważne że flipały i się równo poukładały. Wiedziałam i nadal w Ciebie wierzę i będę zachęcać i zadawać Ci kolejne zadania do wykonania :) Niech no tylko będzie wiosna to wiesz gdzie się spotkamy :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Ja póki co w kwestii frywolitek nie mam doświadczenia. Jestem jednak w posiadaniu książki o tym, jak je robić, którą dostałam w prezencie wraz ze słowami właśnie: "Potraktuj to jako wyzwanie" :D
OdpowiedzUsuńWięc cóż... Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zakupić potrzebne akcesoria i brać przykład z Ciebie :)
Pierwszy kwiatuszek super. Gratulacje!
Chylę czoła i sie zawstydzam. Mam materiał, czółenka i ciągle jakoś sie boję (dobrym pretekstem jest brak czasu).Frywolitki baaardzo mi sie podobają i ciągle jednak - nie mam odwagi. A Ty - proszę bardzo.Gratuluję.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości. Ja bym poddała się już po pierwszej próbie, chyba że na sznurku pakowym bym ćwiczyła.
OdpowiedzUsuńJak masz taki doping, to grzechem byłoby nie spróbować :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrawo pierwszy krok już za Tobą Ewo i trening czyni mistrza,jak ja uwielbiam frywolitki,nie wiem czy kiedyś zacznę je robić,ale nieustannie podziwiam je u innych.
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo ... pierwsze koty za płoty ... teraz będzie już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam:)
:) Początki takie jak moje :) zresztą jak u każdej, a frywolitka potrafi wciągnąć, oj tak :3
OdpowiedzUsuń