Zanim zrobię serwetę na taras, skończyłam serwetę/obrus śnieżnobiały. Średnica 90 cm. Nie mam w domu okrągłego stolika, więc serweta będzie dla mamy :)
I jeszcze takie maleństwo, choć nie przepadam za małymi formami. Wciąż się przesuwają, koty je zrzucają i jakoś mi nie pasują do ogólnego wystroju domu.
A w ogrodzie lato nadal trwa, czerwieni się, różowi i żółci. Oby jak najdłużej :)
O mnie
Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)
Obserwują:
sobota, 31 sierpnia 2013
czwartek, 29 sierpnia 2013
Tarasolino, pergotenda - samodzielne wykonanie, prostego zadaszenia tarasu.
Tarasolinę zrobiliśmy z mężem :) Ja zajęłam się szyciem, mąż techniczną stroną.
Na cały taras potrzebowałam 12m kw. materiału.
Kupiłam materiał Monaco, szerokości 1,60m i długości 8m.
Trzy rurki nierdzewne długości 3m.
Kółka do karniszy i haczyki do firanek - po 18 sztuk
Dwie części materiału po 4 metry każda, zszyłam wzdłuż dłuższego boku. Powstał prostokąt o wymiarach 3,2m X 4m.
Z mocnej tasiemki ucięłam 18 kawałków do zrobienia osiemnastu pętelek.
Pętelki przyszyłam po bokach tkaniny i pośrodku wzdłuż rurek prowadzących, które będą przytwierdzone do pergoli. Po sześć pętelek bocznych i sześć środkowych, w takich samych odstępach.
Rurki prowadzące mąż przymocował do pergoli za pomocą takich blaszek. Dzięki temu cała konstrukcja łatwo zostanie rozmontowana na zimę. Boczne rurki są poniżej górnej belki pergoli.
Przed włożeniem rurki z drugiej strony w mocowanie należy nałożyć na rurkę kółeczka z haczykami. Na moją tarasolinę założyłam po sześć kółek prowadzących.
Środkowa rurka prowadząca została zamocowana na górnej belce pergoli. Spowodowane jest to tym, że nie mam w tarasolino rurek poprzecznych, dzięki temu można było wykonać lekki spad w stronę boków tarasu.
Ostatni etap: powieszenie materiału. Kółka od strony ściany, muszą być przymocowane na stałe. Mogą być założone za mocowaniem rurki, lub zwyczajnie przywiązane sznureczkiem do belki pergoli. Nie będą się wtedy przesuwać niekontrolowanie, gdy tarasolina będzie rozwinięta.
A tak wygląda tarasolino zwinięta
i po rozłożeniu
Zostało mi jeszcze kupienie linek do rozsuwania wszystkich kółeczek równocześnie :) Cały koszt zamknął się w 200 zł, a czas robienia to dwa dni :)
A teraz co? Teraz muszę sobie zrobić żółty obrus na stół tarasowy.
Edycja, 09.06.2015r
Po pełnym sezonie użytkowania zadaszenia dopisuję moje uwagi:
- Zadaszenie jest w pełni wodoodporne
- haczyki do karniszy nie bardzo się sprawdzają, w czasie dużego wiatru pękają. Haczyki zastapiłam bawełnianymi tasiemkami.
- W ubiegłym roku zsunęliśmy troszkę niżej boki, deszcz spływa nie tworząc kałuż na daszku :)
Ostatnia aktualizacja :
Wnioski ogólne:
Jestem bardzo zadowolona ze swojego zadaszenia tarasowego :)
Na cały taras potrzebowałam 12m kw. materiału.
Kupiłam materiał Monaco, szerokości 1,60m i długości 8m.
Trzy rurki nierdzewne długości 3m.
Kółka do karniszy i haczyki do firanek - po 18 sztuk
Dwie części materiału po 4 metry każda, zszyłam wzdłuż dłuższego boku. Powstał prostokąt o wymiarach 3,2m X 4m.
Z mocnej tasiemki ucięłam 18 kawałków do zrobienia osiemnastu pętelek.
Pętelki przyszyłam po bokach tkaniny i pośrodku wzdłuż rurek prowadzących, które będą przytwierdzone do pergoli. Po sześć pętelek bocznych i sześć środkowych, w takich samych odstępach.
Rurki prowadzące mąż przymocował do pergoli za pomocą takich blaszek. Dzięki temu cała konstrukcja łatwo zostanie rozmontowana na zimę. Boczne rurki są poniżej górnej belki pergoli.
Przed włożeniem rurki z drugiej strony w mocowanie należy nałożyć na rurkę kółeczka z haczykami. Na moją tarasolinę założyłam po sześć kółek prowadzących.
Środkowa rurka prowadząca została zamocowana na górnej belce pergoli. Spowodowane jest to tym, że nie mam w tarasolino rurek poprzecznych, dzięki temu można było wykonać lekki spad w stronę boków tarasu.
Ostatni etap: powieszenie materiału. Kółka od strony ściany, muszą być przymocowane na stałe. Mogą być założone za mocowaniem rurki, lub zwyczajnie przywiązane sznureczkiem do belki pergoli. Nie będą się wtedy przesuwać niekontrolowanie, gdy tarasolina będzie rozwinięta.
A teraz co? Teraz muszę sobie zrobić żółty obrus na stół tarasowy.
Edycja, 09.06.2015r
Po pełnym sezonie użytkowania zadaszenia dopisuję moje uwagi:
- Zadaszenie jest w pełni wodoodporne
- haczyki do karniszy nie bardzo się sprawdzają, w czasie dużego wiatru pękają. Haczyki zastapiłam bawełnianymi tasiemkami.
- W ubiegłym roku zsunęliśmy troszkę niżej boki, deszcz spływa nie tworząc kałuż na daszku :)
Ostatnia aktualizacja :
Wnioski ogólne:
Jestem bardzo zadowolona ze swojego zadaszenia tarasowego :)
środa, 28 sierpnia 2013
Przymierzam się do zrobienia zadaszenia tarsu
Witajcie:)
Uwielbiam ciepłe, gorące lato. W tym roku było przewspaniałe. Jednak dał mi się we znaki brak cienia na tarasie. Cień mam pod lasem. Chłodny, wilgotny, pachnący ściółką. Ale pod las jest kawałek. Chciałabym tak od razu z domu, z kawką zasiąść i posłuchać brzęczenia pszczół w kwiatach okalających taras, wdychając zapach lawendy dochodzący z lawendowego kącika...
...wyciągając rękę po kiść nagrzanych w słońcu dojrzałych, słodkich winogron
Musiałam się zastanowić na zadaszeniem. Powinno być rozmontowane na zimę, bo zimą promienie słońca wpadające do salonu wprowadzają ze sobą ciepło, radość, spokój.
Zaczęłam oglądać zadaszenia na google i zachorowałam na tarasolę. Nazwa pergotenda, choć najprawdopodobniej pochodzi od pergoli, zupełnie mi nie odpowiada.
Tarasolino z prawdziwego zdarzenia jest piękna, profesjonlana, równiutka, automatyczna, ma odprowadzenie na deszczówkę i... dosyć droga.
Wiem, że moja tarasolina nie będzie miała tych wszystkich wspaniałości, ale zobaczyłam ją już oczami mojej wyobraźni. Będę robić sama. Znaczy z pomocą mojego męża. Będzie moja i będzie mnie cieszyć. A na zimę będzie się ją składać, czekając do wiosny :)
Uwielbiam ciepłe, gorące lato. W tym roku było przewspaniałe. Jednak dał mi się we znaki brak cienia na tarasie. Cień mam pod lasem. Chłodny, wilgotny, pachnący ściółką. Ale pod las jest kawałek. Chciałabym tak od razu z domu, z kawką zasiąść i posłuchać brzęczenia pszczół w kwiatach okalających taras, wdychając zapach lawendy dochodzący z lawendowego kącika...
Lawendowy Kącik |
Musiałam się zastanowić na zadaszeniem. Powinno być rozmontowane na zimę, bo zimą promienie słońca wpadające do salonu wprowadzają ze sobą ciepło, radość, spokój.
Zaczęłam oglądać zadaszenia na google i zachorowałam na tarasolę. Nazwa pergotenda, choć najprawdopodobniej pochodzi od pergoli, zupełnie mi nie odpowiada.
Tarasolino z prawdziwego zdarzenia jest piękna, profesjonlana, równiutka, automatyczna, ma odprowadzenie na deszczówkę i... dosyć droga.
Wiem, że moja tarasolina nie będzie miała tych wszystkich wspaniałości, ale zobaczyłam ją już oczami mojej wyobraźni. Będę robić sama. Znaczy z pomocą mojego męża. Będzie moja i będzie mnie cieszyć. A na zimę będzie się ją składać, czekając do wiosny :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)