piątek, 29 grudnia 2017

Otrzymane od Was życzenia...

...są dla mnie olbrzymia radością :)

Dobry wieczór Wam

Chyba nie będę oryginalna, gdy napiszę, że czas przyspieszył i osiąga szybkość światła. Ja nie nadążam. Możliwe, że przyczyniła się do tego choroba. Kaszlę, smarkam, kicham i tak już od trzech tygodni.
W czasie przygotowań do świąt, otrzymałam trzy radosne karteczki z życzeniami i żałuję tylko, że nie pofatygowałam się na pocztę, żeby odebrać sobie resztę, która przyszła dzień po świętach. Nie spodziewałam się jednak, że tyle kartek dostanę, zwłaszcza, że ostatnio mało mnie na blogu.
A tu taka niespodzianka :) Nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski, niespodzianki sprawiają mnóstwo radości w każdej chwili, a że ozdoby świąteczne u mnie stoją do końca stycznia, więc wszystkie karteczki mają swoje miejsce na kredensie :)

Zaraz pochwalę się wszystkimi, ale najpierw przepraszam za fatalna jakość zdjęć. Światło jest marne, a lampy do namiotu bezcieniowego pożyczyłam córce.

Dziękuję bardzo

Ani/Pawannie
MałgosiB
Ewuni Jurewicz
Ani/Nawannie
Dorci
Hani Pater


Beatce
BasiF
Alince


Wszystkie są piękne, wszystkie pełne życzeń i gorących serc :) 
Dziękuję, że jesteście :)

Edycja 30.12.
Korzystając z cudownej zimowo-śnieżno-słonecznej pogody udało mi się zrobić jasne zdjęcie :)


 

czwartek, 7 grudnia 2017

Otulacz i bombka

Witam Was serdecznie i dziękuję bardzo za wszystkie słowa jakie zostawiacie w komentarzach. Przepraszam, że nie odpisuję na komentarze, ale czas pędzi, ja zarobiona, a chcę poczytać co się dzieje u Was na blogach :)

Grudzień to miesiąc prezentów. Okazji jest mnóstwo: mikołajki, święta,  imieniny mojego brata, mojej kuzynki, moje, urodziny mojego syna i wnuka, więc pracy przy prezentach moc.

Dla jednej wyjątkowej osoby zrobiłam otulacz


Wysokość 47cm (90 oczek)
Obwód 65cm
Druty nr 5
Zużyłam pół motka włóczki Angora Active
Otulacz wyszedł mięciutki, a ponieważ włóczka ma lekki włosek, będzie też ciepły.

Do otulacza dołączyłam bombkę szydełkową. Bombka jest spora, ma 15cm wysokości i pewnie nie powstałaby, gdybym nie znalazła pierwszej połowy zrobionej w ubiegłym roku :) Do tego, nigdzie nie mogłam znaleźć schematu, więc robiłam drugą połowę "czytając" to co zrobiłam rok temu z pierwszej połowy. Myślę, że się udało





 Ponieważ bombka jest bardzo dziurawa, więc otuliłam ją cieplutkim otulaczem :)





Skończyłam też robić gwiazdki i resztę bombek, które pojadą w świat. Na razie schną na suszarce.

Komplecik jest zrobiony na prezent, więc zgłaszam go do zabawy u  Reni.



Do następnego razu, pa :)

niedziela, 26 listopada 2017

Nie zrobiłam nic nowego.

Witajcie :)

Zobaczyliście w miniaturce cudowną świecę? Ale ona nie jest moja, tzn, już jest moja, ale nie przeze
mnie zrobiona. Popatrzcie


Specjalistką od ozdabiania świec ( i nie tylko świec) jest  Basia z bloga Decu Czary. Kto nie był, niech wejdzie i zobaczy, bo warto. Czego się ta kobieta nie dotknie, to arcydzieło :) No i co? Jest sprawiedliwość na tym świecie? No nie ma.
Cieszę się, że poznałam Basi bloga i Basię wirtualnie, bo w przeciwnym razie ta świeca nigdy nie zagościłaby w moich progach.
Basia lubi buszować po różnych wystawkach i targach staroci (chyba wiele z nas to lubi) i jest taka kochana, że pomyślała o mnie. Świeca została dodana jako niespodzianka do pozostałych niespodzianek, hehehe



Basiu, jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za pamięć i za podarki :)
Dla Ciebie paczuszka jest w trakcie produkcji, ale myślę, że w przyszłym tygodniu uda mi się skończyć wszystko i wysłać :)

No to ja siadam z powrotem do szydełka :)

I dziękuję Wam wszystkim za komentarze, które zostawiacie :*
Pa.

niedziela, 12 listopada 2017

Zazdrostka

Witajcie :)

Za oknem zimno, buro i ponuro. Nadchodzi pora roku, której najbardziej nie lubię. Dla mnie nawet Boże Narodzenie mogłoby być w promieniach gorącego słońca :)
Ale cóż, nic na to nie poradzę, mogę tylko zacząć zabijać czas, żeby szybciej zleciał.
Już jest listopad, w grudniu, wiadomo, imprezy mikołajowe, przygotowania do świąt... zleci szybko. A od nowego roku to już z górki, dnia będzie przybywać, luty krótki i.... wiosna!!!!

W ramach tego zabijania czasu powstała zazdrostka.


Długa na 160cm. Jeszcze tylko listwę muszę dokupić, bo miejsce jest, tylko nie ma na czym jej powiesić :)
Gdybym ją robiła jeszcze raz, na pewno zmieniłabym sposób wykańczania ząbków. Na schemacie wyglądało to dość ciekawie, ale za nic się nie chcą zaprasować na prosto i wszystkie maja końce przekręcone w bok. mam nadzieję, że w oknie nie będzie tego tak widać.

Kordonek Maxi
Szydełko 1,25
Wzór pochodzi z gazetki "Szydełkowanie" nr 4/2009


Na zimowe dni powstaje kolejny komin, ale o tym innym razem.

Pa i dziękuję, że do mnie zaglądacie :)

środa, 25 października 2017

Pieprz i wanilia

Nie, nie, nie... nic w tym temacie nie powstało.
Jest w Krakowie restauracja o tej nazwie.
A co to ma do blogowania? Otóż,  w tej właśnie restauracji poznałam naszą blogową koleżankę  Aliwero/Alinkę .

Spotkanie nader przyjemne, czas upłynął mi bardzo szybko. Za szybko. Mam nadzieję, że będziemy mieć jeszcze okazję do wspólnego spędzenia czasu :)

Do naszego spotkania doszło zupełnie spontanicznie. Ala na swoim blogu zaproponowała wymiankę, ponieważ potrzebuje scrapkowych listków. Ja listków wiele nie posiadam, ale w ubiegłym roku próbowałam robić kartki. Wtedy też dostałam pakę różnych scrapkowych przydasi, większych i mniejszych, od  Ani Iwańskiej. Dostałam też scrapki od innych, przy okazji prezentów świątecznych.
Niestety, jak to bywa czasem z zapałem, okazuje się słomiany. Scrapowanie mnie przerosło. Nie jest to technika przy której czuję się swobodnie. Wszystkie rzeczy, które mi zostały, leżały w szafce, nieużywane, bezczynne... wyrzucić nie mogłam, przecież dostałam to wszystko od innych,  od serca.
Napisałam maila do Alinki, czy zechciałaby się nimi zaopiekować i tak właśnie zaaranżowałyśmy sobie malutkie spotkanko :)
Alinka  pewnie nie byłaby sobą, gdyby na spotkanie nie przyniosła darów swoich rąk, a mianowicie wspaniałej torby na zakupy...


...i jesiennych wieszaków, które idealnie wpisują się w kolorystykę mojego domu:)


Jeszcze jeden cudowny szczegół, którym jestem zachwycona


A ja nic, nic od siebie. Normalnie wstyd! Myślałam o jakimś prezencie, ale nie mam nic robionego do szuflady, a czas do spotkania był krótki. No, plama na całej linii.

Muszę to koniecznie naprawić w przyszłości.

Alinko, bardzo Ci dziękuję za uroczy wieczór, za poświęcony czas, za spokój, za rozmowy, za wszystko :)

Aniu ( tu zwracam się do Ani Iwańskiej) mam nadzieję, że pomimo iż nie wykorzystałam dostanych od Ciebie scrapków, nie masz mi za złe, że przekazałam je dalej. Trafiły w dobre ręce :)

Do następnego :)


niedziela, 22 października 2017

Dla dużego taty i małego synka.

Witam Was :)
Idzie zima, wieczory i ranki robią się coraz chłodniejsze. W ubiegłym miesiącu podsłuchałam jak mój zięć mówił, że chciałaby komin, taki wełniany, zawijany wkoło szyi. Ponieważ moja córka do drutów miłością nie pała, pomyślałam, że zrobię taki komin mojemu zięciowi. Kocha moje dziecko, dobry chłopak jest, to mu się należy :)

Jak ma tata, to przecież synuś też musi mieć. Dorobiłam drugi, malutki kominek dla mojego wnuczusia. I tak dziś oboje zostali obdarowani:)


Kominy są cieplutkie, bardzo miękkie i milutkie.
Wykonane z włóczki Nova, firmy Lang Yarns, drutami nr 5.

Dla zainteresowanych trochę szczegółów technicznych.

Komin męski: obwód 135cm, wysokość 35cm. Robiony z szerokości, 90oczek.
Komin dla maluszka: 100 oczek(18cm obwodu), wysokość 20cm. Ostanie 8 rzędów robiłam drutami nr 6, aby podstawa komina byłe nieco luźniejsza.
Zużyłam niecałe 5 motków.

Włóczka to mieszanka 48% wełny owczej,  32% wełny z merynosa i 20% poliamidu. Wykonana jest splotem łańcuszkowym co daje jej niezwykłą puszystość.

Ponieważ oba kominy zostały zrobione jako prezent, zgłaszam je do zabawy u Reni





Teraz lecę poczytać co u Was.
Dobranoc :)

sobota, 14 października 2017

Kuchenny decoupage - lekcja 26

Witajcie :)

Jak większość z Was wie, Justynka i Renia prowadzą lekcje decoupage. W tym miesiącu to już 26 lekcja, a tematem jest

Z naciskiem na starocie, a więc taki upcykling/recykling.


Mam kilka strych kuchennych rzeczy (młynki do kawy, sita do maki), ale mają swoją duszę, więc nie chciałam jej zmieniać na siłę. Jednak nadarzyła się okazja, bo z kuchni mojej teściowej wyleciały stare peerelowskie szafki. Jedną sobie zatrzymałam, żeby stała przed wejściem i służyła jako schowek.
Najpierw szlifowanie. I tu mam niespodziankę. Nie mam zdjęć, a były. Chyba wykasowałam przez przypadek...
Koniec końców, szafka prezentuje się tak




Do wykonania wzoru użyłam szablonu ze sklepu http://hag-art.pl/ Przy okazji, dziękuję Agnieszce za gratis do zamówienia :)
Bardzo podoba mi się kolor boków szafki, emalia akrylowa orzech. Front szafki to kolor kość słoniowa.

Do kompletu czekają jeszcze dwie szafeczki.

Teraz jeszcze muszę się dowiedzieć, gdzie zgłosić moje kuchenne decoupage, bo na stronie Justysi nie ma żabki :)

Do następnego, pozdrawiam Was wszystkich,
pa

środa, 20 września 2017

Jesienny kot - konkurs

Witajcie :)

Dziś post będzie zupełnie nie rękodzielniczy.
Dziś będzie o kocim konkursie.
Krysia z bloga: klub kota jasna 8, dobra dusza wszystkich stworzeń, organizuje konkurs. Tematem konkursu jest: 



Temat ciekawy, bo interpretacji może być mnóstwo. 
Co robią koty jesienią, gdy  za oknem szaro, mokro? A co robią gdy złota polska jesień maluje liście na ciepłe żółcie i pomarańcze?
Według moich informacji, to samo co o każdej innej porze roku :)
 
Postanowiłam wziąć udział w konkursie, bo ja przecież mam  koteczkę, która w jesienne kolory wpisuje się idealnie.

Eranka i jej zdjęcie konkursowe

  


To by było na tyle. Zapraszam Was do zaglądania  na blog Krysi. Można się dużo dowiedzieć o zwyczajach naszych milusińskich i dzikich zwierzaków :)

Pa :)



środa, 6 września 2017

Powakacyjny czas

Witam Was wszystkich serdecznie.

Wiecie co? jesteście Kochane :)
Długo mnie nie było, teraz żadnej systematyczności we mnie, a Wy jesteście i odwiedzacie mnie jak gdyby nigdy nic. To jest na prawdę bardzo, bardzo radosne i miłe. Dziękuję Wam za tę obecność :)

Lato to czas urlopów. Dla mnie w tym roku radośnie szumiało morze.
Uwielbiam nasz Bałtyk. Żadne inne, żadne ciepłe morze, nie ma tego specyficznego uroku. Nigdzie na świecie na plaży nie czuć słonego wiatru z zapachem żywicy sosnowej. Mogę leżeć na plaży godzinami i słuchać.
Trzy tygodnie szybko minęły. Ale odpoczęłam od codzienności bardzo. Pięć lat temu byłam ostatnio nad Bałtykiem. W ogóle pięć lat temu byłam po za domem dłużej niż trzy dni.
Przeczytałam 5 książek:
Nigdy nie przepadałam za kryminałami, ale trylogia Stiega Larssona mnie pochłonęła całkowicie.
Żal, że nie dane było autorowi żyć dłużej...
"Kawalerowie Angeliny" to raczej seria letnich czytadeł. Fabuła jak dla mnie zbyt wydumana, ale przepisy na potrawy warte spróbowania.
"Bitwa" to czasy napoleońskie i kolejny raz uświadomiły mi, że psychopaci potrafią porwać tłumy, aby potem je zniszczyć, tylko dla zaspokojenia własnych, chorych ambicji.

Pokajakowałam po Piaśnicy
Zrobiłam jedną serwetę.

A od kilku dni zimno i mokro. Ja jeszcze nie nacieszyłam się latem. Tak go lubię...
Dziś zrobiłam obchód po ogrodzie i niestety, idzie jesień. Wygląda zza każdego zakamarka.
Przebarwiają się berberysy i trzmielina

Rozchodniki, wrzosy i hortensje wiechowate mają swój czas

Pięknie kłoszą się rozplenice

A letnia rabata idzie powoli spać
 Cieszą oczy, dojrzałe hosty. Udało mi się w tym roku zapanować nad inwazją śliników luzytańskich.
Teraz w ogrodzie czas na przeróbki. Pierwszy w kolejce jest żywopłot. Potem (jak zdążę) chcę zrobić rabatę trawiastą. Jeśli nie zdążę, to choć postaram się przygotować miejsce dla traw, żeby wiosną było już gotowe do sadzenia.
Mam nadzieje, że deszcze już przestaną padać i będzie jeszcze całkiem przyjemnie :)

Do następnego razu, papa :)




niedziela, 27 sierpnia 2017

Wakacyjne, kwiatowe decoupage

Witam wszystkich po kolejnej długiej przerwie.

Do tego, tak na prawdę, nie wiem kiedy znów się zjawię.  Jednak przeglądając Wasze blogi dowiedziałam się o wakacyjnej lekcji decoupage u  Reni i Justyny.  U mnie co nieco się robi, więc może i ja wstąpię za próg bloga Reni i dołożę troszkę od siebie?

Wakacyjnie ma być dowolnie, pod warunkiem, że będzie kwiatowo-ogrodowo:

"a dla chętnych prosimy zainspirować się kwiatami ogrodowymi, czyli róże, hortensje, goździki i wszelkie inne kwiaty mile widziane."

Pierwsza praca to zawieszka do altany ogrodowej, dla dwójki wspaniałych pasjonatów ogrodnictwa i roślin. Co prawda, Oni sami jeszcze nie wiedzą, że to dla Nich. Ja z kolei nie wiem, czy będzie się im podobało. Ale spróbowałam. A ponieważ oboje nie czytają mojego bloga, mogę spokojnie pokazać co przygotowałam.
Motyw jak najbardziej kwiatowo-ogrodowy, piwonie .






Druga praca powstała w związku z nadaniem nazw ulic :)
Gdy dostaliśmy pismo z nowym adresem,  mąż stwierdził, że powinnam zrobić szyld. Taki, żeby był jedyny i najpiękniejszy w całej wsi, Żeby nikt takiego nie miał :)

Nie wiem czy jest najpiękniejszy. Na pewno nie jedna osoba zrobiłaby to lepiej. Ale na pewno jest inny niż u wszystkich :))))))))))))))))




Obie prace dodaję do zabawy decu u Reni i Justysi, mając nadzieję, że mój niebyt blogowy, nie wyeliminuje mnie z brania udziału w lekcjach decu :)

Ponieważ znalazłam jeszcze zabawę, którą prowadzi Renia:

moja pierwszą zawieszkę, zrobioną na prezent, dodaję do świątecznego hand made :)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)