Jest w Krakowie restauracja o tej nazwie.
A co to ma do blogowania? Otóż, w tej właśnie restauracji poznałam naszą blogową koleżankę Aliwero/Alinkę .
Spotkanie nader przyjemne, czas upłynął mi bardzo szybko. Za szybko. Mam nadzieję, że będziemy mieć jeszcze okazję do wspólnego spędzenia czasu :)
Do naszego spotkania doszło zupełnie spontanicznie. Ala na swoim blogu zaproponowała wymiankę, ponieważ potrzebuje scrapkowych listków. Ja listków wiele nie posiadam, ale w ubiegłym roku próbowałam robić kartki. Wtedy też dostałam pakę różnych scrapkowych przydasi, większych i mniejszych, od Ani Iwańskiej. Dostałam też scrapki od innych, przy okazji prezentów świątecznych.
Niestety, jak to bywa czasem z zapałem, okazuje się słomiany. Scrapowanie mnie przerosło. Nie jest to technika przy której czuję się swobodnie. Wszystkie rzeczy, które mi zostały, leżały w szafce, nieużywane, bezczynne... wyrzucić nie mogłam, przecież dostałam to wszystko od innych, od serca.
Napisałam maila do Alinki, czy zechciałaby się nimi zaopiekować i tak właśnie zaaranżowałyśmy sobie malutkie spotkanko :)
Alinka pewnie nie byłaby sobą, gdyby na spotkanie nie przyniosła darów swoich rąk, a mianowicie wspaniałej torby na zakupy...
...i jesiennych wieszaków, które idealnie wpisują się w kolorystykę mojego domu:)
Jeszcze jeden cudowny szczegół, którym jestem zachwycona
A ja nic, nic od siebie. Normalnie wstyd! Myślałam o jakimś prezencie, ale nie mam nic robionego do szuflady, a czas do spotkania był krótki. No, plama na całej linii.
Muszę to koniecznie naprawić w przyszłości.
Alinko, bardzo Ci dziękuję za uroczy wieczór, za poświęcony czas, za spokój, za rozmowy, za wszystko :)
Aniu ( tu zwracam się do Ani Iwańskiej) mam nadzieję, że pomimo iż nie wykorzystałam dostanych od Ciebie scrapków, nie masz mi za złe, że przekazałam je dalej. Trafiły w dobre ręce :)
Do następnego :)