Witam Was serdecznie :)
Dzisiejszy ranek powitał mnie śnieżną bielą.
W ciągu upalnego lata, różane krzewy odpoczywały, było im za gorąco żeby kwitnąć. Zaczęły wypuszczać pąki kwiatowe we wrześniu. Teraz ślicznie obsypane kwieciem doświadczyły kolejnego szoku.
|
The Pilgrim |
|
Elmshorn |
|
Chopin | | |
Większość z nich ma połamane gałązki. Nie utrzymały ciężkich kwiatów i mokrego śniegu.
Pamiętam pierwszą zimę w naszym nowym domu. Śnieg spadł wtedy 15 października. Wszyscy zgodnie twierdzili (ja też), że pierwszy śnieg długo nie poleży. A potem było już tylko gorzej. Zwały odgarnianego śniegu tworzyły wysokie tunele, a mróz trzymał długo i mocno. Oby dzisiejszy śnieg, nie był zwiastunem takiej zimy.
Pada cały czas, bez przerwy.
Nie daję się jednak i na przekór nadchodzącej zimie odnowiłam sobie czarną torebkę.
Technika znana - decoupage. Zmieniłam tylko preparaty. Jako podkład użyłam kremowej farby do skóry. Tradycyjnie nakleiłam serwetkę i polakierowałam błyszczącym lakierem Altax. Z efektu jestem zadowolona :)
Klapa jest miękka, gładka. Myślę, że będzie się dobrze nosić :) Zdjęcie było robione przed weekendem.
Odnowiłam sobie też stary, zniszczony zydelek. Spodobała mi się jego forma, choć moje dziecię, stwierdziło, że to będzie karne krzesełko :))))
Tak wyglądało po oderwaniu wierzchniej warstwy, którą tworzyła przyklejona gąbka.
Na początek użyłam papier ścierny nr 120. Po pierwszym, próbnym szlifowaniu zrobiło się tak:
Spodobało mi się, stołeczek został rozkręcony na części pierwsze i każda z nich poddana została szlifowaniu. Najpierw papier 120, potem 240. Na początku mojej pracy w planach miałam decoupage. Ale gdy pod rękami poczułam aksamitne drewno... Ja mam słabość do drewnianych słoi, do ich delikatnych falowanych i kolistych cieniowań. I wtedy poczułam to, co tak pięknie o drewnie napisała Agnieszka / HagArt. Kto ciekawy, znajdzie w punkcie 6 w
TYM poście.
Zydelek został potraktowany tylko lakierem do drewna.
Mała rzecz, a cieszy :)
Od rana śpiewam sobie: coraz bliżej wiosna, coraz bliżej wiosna...
Do następnego razu, papa :)