Za oknem deszcz i chłód. Nic dziwnego, zaczął się majowy weekend. Dobrze, że wczoraj było ładnie, więc podłubałam troszkę w ogrodzie. Hosty rosną jak na drożdżach (ślimaki też :/), codziennie coś nowego dzieje się za oknem. Wiosna to bardzo wdzięczna pora, radująca serca i oczy, choć moja ulubioną jest wciąż lato :)
W lawendowym kąciku stoi stary, żeliwny piecyk, na nim stał w ubiegłym roku czerwony, emaliowany czajnik. Gdy przygotowałam kącik do wiosennych posiadówek na pniakach, wzięłam pierwszy z brzegu, jaki był pod ręką, czajnik niebieski. Obiecałam sobie, że jak tylko ogarnę w miarę porządki ogrodowe, wróci na miejsce czerwony. Zrobiłam zdjęcie, wkleiłam i w ten oto sposób czajnik stał się obiektem zachwytu.
Zachwyciła się nim Dora z bloga Robótki, kuchnia i takie inne.... Ponieważ ja, jeśli o kolory chodzi, monotematyczna jestem i uważam że każdy kolor jest piękny pod warunkiem, że jest czerwony, więc postanowiłam Dorotce ów czajnik podarować. Ale oczywiście, Dora nie chciała ot tak, czajnika ode mnie. Coś za coś musiało być i basta. Więc zrobiłyśmy wymiankę. Ja sobie na blogu Dory wybrałam bluzkę, którą Dorotka wystawiła na swoim małym targu. Od tygodnia przesyłka już u mnie jest i czas najwyższy ją w końcu pokazać. Oto co dostałam w zamian :)
Bluzeczka batystowa, idealna na letnie upały, krój taki jak lubię :) Do bluzeczki Dora dołączyła swoje wyroby. Serwetka znalazła już miejsce dla siebie, cudownie rozświetla szafeczkę przy wersalce. Karteczka z haftem jest tak misternie wyszyta, że podziwiałam ją bardzo długo, przyglądając się tym maleńkim krzyżyczkom. Woreczek jeszcze czeka. Będzie przechowywał w sobie suszone płatki moich pachnących róż :) Dziękuję Ci Doro bardzo, bardzo :)
.... a ja wysłałam tylko stary czajnik... porażka... plama, obciach.
Zobaczcie jak pięknie Dora go wypieściła: niebieskie gotowanie. Myślę, że trafił w najlepsze dla siebie miejsce :)
A z ogrodowych wyczynów pokażę moje świerkowe przycinanie :)
i efekt końcowy
Tym podniebnym akcentem żegnam się w Wami do następnego razu :)
Pa :)
Nadalas choince ładny i zgrabny ksztalt .Prezenty super i czajnik też .
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu. Cieszę, że jesteś, bo u Ciebie na blogu cicho.
UsuńPozdrawiam :)
Ewuniu, to nie jest tylko czajnik, to jest aż czajnik, bo pasuje idealnie na mój balkon. Cieszę się, że bluzka przypadła Ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, ja bym za żadne skarby nie weszła tak wysoko na drabinę, jeszcze pewnie to wszystko się chwiało i kołysało, brrrrr. Dzielna dziewczyna jesteś :)
Pozdrawiam Dorota
Oj chwiało się, chwiało :) I dlatego mój mąż tam nie wszedł. A ja dopiero przy wierzchołku poznałam co to znaczy: świerk to miękkie drewno :)))))))))))))
UsuńBuziaki :)
Super wymianka.Fajne prezenty sprawiłyście Sobie nawzajem.super...Odważna jest pani :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgatko, jaka tam pani, Ewa po prostu ;) Zawsze lubiłam chodzić po drzewach, z niejednego spadłam... może jednak trzeba by przystopować ;)
UsuńMiłego wieczoru :)
Kochana czajnik podziwiałam [ było na niego więcej chętnych] Dorotka zachwycona , a hafty Jej też znam ma rączkę do nich ma , super sprawa te prywatne wymianki ,pozdrawiam Dusia [ mam podobną sosnę może wpadniesz Ewuniu i do mnie ?]
OdpowiedzUsuńDanusiu, zrobiłam to, bo ten kabel, o który w czasie deszczu szarpały czubki moich świerków skrywa w sobie internet. Teraz jest niezagrożony :)))))))))))))))
UsuńAle jak tylko masz 5 metrową drabinę, daj namiary, jeśli będę przejeżdżać nieopodal, wpadnę, utnę i pojadę :))))))))))))
Cmok :)
Wymianka świetna ,gratuluję Ewuniu.
OdpowiedzUsuńAle wyczyny podniebne masz zarąbiste,że tez polazłaś tak wysoko na tej drabinie haha,ja mam lęk wysokości i musiałabym się grubo zastanowić zanim pokonam kilka szczebli w górę.
Milego wypoczynku kochana:)
Danusiu, jak internety zagrożone, to się da :))))
UsuńPozdrawiam i spokojnego weekendu życzę :)
No kochana, jestem pełna podziwu za te podniebne akrobacja !! :)), choineczka jest przepiękna :D.
OdpowiedzUsuńWymianka super ale ten niebieski czajnik na piecyku REWELKA chyba odgapie pomysł :).
Buziaczki :)
Witaj Bogusiu po dłuższej przerwie :))) Lubię takie ozdoby ogrodowe, a wyrzucać szkoda :)
UsuńMiłego dnia :)
Swietna wymianka, też lubię takie bluzeczki w gorące dni, niezastąpione:) A czajnik...Super się prezentuje na tym piecyku, myślę, że czerwony będzie równie piękny:)
OdpowiedzUsuńEwuniu, masz szczęście do wymianek!
Pozdrawiam serdecznie.
Mam szczęście do dobrych ludzi, Aniu :)))))
UsuńCałuski :)
Ewcia śliczności dostałaś.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że starocie w cenie ... ostatnio na działce wyrzuciłam taki stary sagan, tylko był biały.
... a ja czekam na deszcz ... bo w mieście popadało, a na naszej górce nic :(
Pozdrawiam:)
Nic Danusiu nie wyrzucaj, nie, nie ! nawet ja się troszkę zniszczy, to zawsze można emalią w sprayu prysnąć i dla kwiatów cudowna, niebanalna ozdoba jest :) Oczywiście, jak ktoś takie lubi :)
UsuńTo ja Ci Danusiu bardzo chętnie tego mojego deszczu podeślę, bo u nas wciąż pada i mży na zmianę.
Pozdrówka :)
Piękne prezenciki Ewuniu otrzymałas. Matko, tak wysoko po drabinie? Też od zawsze właziłam gdzie nikt nie umiał, ale teraz błędnik szaleje i wystarczy małe kołysanko i umieram ze strachu. Hahaha. Jednak jak trzeba Tuje ogromniaste skrócić to włażę, no bo i wyjścia nie mam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo widzisz Haniu, jak się musi, to nie ma że boli :)))
UsuńMiłego dnia Ci życzę i całuski ślę :)
No i gdzies tam wlazła ?? chcesz dołaczyc do moejgo L4 ?? To robota dla faceta a nie dla baby !!
OdpowiedzUsuńA wymianka Ci sie super udała. Ja bym zgarneła tą karteczke ale ja oststni w krzyzykach siedze to pewnie dlatego , A bluzaczka tez całkiem w moich klimatach.
Pozdrawiam serdeczności przesyłam .
Oj tam, od razu na L4. Aneczko, świerk jest miękki, drabina długa, a małżonek wazy nie mało. Jak rozłożył drabinę, to mówi, ja wyjdę, a ty trzymaj drabinę. Ooooooooo nie. Ja ważę połowę mniej niż mój eM. To niby jak ja Go utrzymam? Musiało być odwrotnie. No to widzisz jak mnie pilnuje, zdjęcia robił.
UsuńPrzycinaliśmy kiedyś gałęzie, to eM naciągnął na dół, ja miałam ją trzymać i w chwili gdy On puścił, ja z gałęzią poszybowałam do góry :)))))))
Pozdrawiam Cie serdecznie :)
Anulka, baba nie chłop i nawet ze świerkiem sobie poradzi.
UsuńU mnie to też ja jestem operatorem sprzętu tnącego :)
Z tymi choinkami to rzeczywiście jest problem. My też przymierzamy się do przycięcia czubków. I wiesz co, ja chyba mojego męża też nie wpuszczę na drabinę - niech trzyma!
OdpowiedzUsuńWymianka udana, bluzeczka jest słodka. Bardzo mi się podoba ten twój ogrodowy kącik z piecykiem, może kiedyś wpadnę na herbatkę z niebieskiego czajniczka :)
Miłej niedzieli Ewuniu.
Ewuniu, zapraszam serdecznie :))))
UsuńPozdrawiam gorąco.
No bo zarombisty ten czajnik jest, więc się nie dziwię, że Dora się zachwyciła ! Wymianka uważam z obopólnymi korzyściami, nie wszystko da się przeliczyć na ilość i jakość, serce też ma tu coś do powiedzenia, obie włożyłyście go po kawałku :)
OdpowiedzUsuńA ten świerk, to podcinałaś prawie jak gałąź na której siedziałaś. U nas takie wrastające w kabelki, to Panowie elektrycy obcinają :)
Buziaczki :)
U nas też,ale tylko po za terenem prywatnym, a to jest kabel telefoniczny, więc elektrycy nic do niego nie mają :)
UsuńCmok :*
Super wymianka . Korzystna dla obu stron. Też mamy jeden świerk do przycięcia . Rośnie przy tarasie więc czubek przytniemy z tarasu. Oj nagimnastykowałaś się na tej drabinie. Ja mam lęk wysokości tak wysoko chyba nie weszłabym . Buziaki i pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńMarysiu, jak potrzeba to i lęki człowiekowi przechodzą :)))))))))))))))
UsuńCałuski :)
Oj Ewo, jestem pod ważeniem Twoich podniebnych ewolucji, odważna jesteś :) A prezenciki z wymianki otrzymałaś super. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Beatko :)
UsuńEwciu... może tylko czajnik ale jakże urodziwy... prezenciorki ładne dostałaś;
OdpowiedzUsuńmój świerk najwyższy ma jakieś 2,5 metra i już zamierzam go przcyiąć... wtedy ładnie w boki pójdzie
pozdrawiam serdecznie
Joasiu, mój jak miał 2,5 metra, to się zastanawialiśmy jak go przyciąć... i tak do tej pory ;)
UsuńBuziolki :)
Ciekawa wymianka, czajnik dostał nowe życie. :)
OdpowiedzUsuńJak dostaję weny na ścinanie drzew, to tnę aż za bardzo. Jutro mnie to czeka, ale nie tak podniebnie, bo to tylko forsycja. Pozdrawiam!
Forsycję to prawie przy ziemi :))))))
UsuńPozdrawiam serdecznie Aniu :)
Ewuniu no takie wymianki to jest coś ..czajnik zyskał nowe życie a Ty masz piękną bliuzeczkę ...a koncik lawendowy...oj posiedzałabym tam sobie ...
OdpowiedzUsuńLucynko, drogę znasz :)))))
UsuńJaki genialny pomysł z tym piecykiem! I naprawdę w nim palisz? Czym?
OdpowiedzUsuńI ten kącik wypoczynkowy z pniaczków... Ale super. Piękne masz miejsce do relaksu. Oby tylko pogoda częściej pozwalała, by w nim wypoczywać:-)
Renyu, piecyk jest jak najbardziej sprawny, ale nie palę w nim, bo i tak siedzimy przy nim latem, a od żeliwnego pieca gorąco bucha ogromne :) A kącik lawendowy sama robiłam, "własnemi rencyma".
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Świerk jak wieżowiec! Serdecznie podziwiam przycinania. Nasz jest o połowę niższy a i tak mój mąż umęczył się przy przycinaniu okropnie. I jeszcze te elastyczne, giętkie gałęzie - w ogóle nie chcą się ciąć!
OdpowiedzUsuńZ tą elastycznością masz rację Aldonko. Jest taki gumowy. Mnie najbardziej zdziwiło to, że pień odchyla się jakby był z gumy :)
UsuńAle Ty odważna jesteś!!!! Świetna wymianka!
OdpowiedzUsuńO kurka blada!
OdpowiedzUsuńDobrze, że polubiłam bloga Dorotki, co ma kota, bo trafiłam na Twój!!!
Połażę tutaj. :)))
Coś mi się wydaje, że zostanę :DDD
Pozdrawiam z Zalewu Wiślanego!
Wow jaka wysoka, nie bałaś się :) a prezencioki super!
OdpowiedzUsuń