Wczoraj w wietrzny, mroźny wieczór wstąpiłam do księgarni. Znalazłam się tam zupełnie nieplanowanie, a co za tym idzie, lista polecanych pozycji, jakie mam zamiar przeczytać została w domu. Przeglądałam więc regały, co w oko wpadnie. I wpadło. Spontanicznie po oczach uderzyły mnie pelargonie wiszące w balkonowej skrzynce. Pelargonie śmiejące się do słońca. Gorący klimat okładki nie dał mi spokoju do końca pobytu w księgarni.
Nie chciałam żadnych romansów, ani kryminału. Z opisu wynikało, że nie jest to żaden z tych gatunków.
Usiadłam w miękkiej kanapie i zaczęłam czytać...
Do domu wróciłam z nią:
Pelargonie w środku zimy chyba okażą się dobrym wyborem.
Na bank też bym zwróciła uwagę na tą kwiecistą okładkę.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze ani z książką ani z autorką.
Życzę przyjemnej lektury Efciu.
Pochwalisz się kiedyś swoim agatowym zegarkiem?
:)))
Martusiu, jeśli tylko Cie zainteresuję tematem, mogę pochwalić się moimi zegarami.
UsuńTylko światło muszę mieć lepsze niż dziś :)
Jestem ich bardzo ciekawa! :)))
UsuńŚwiatło to także mój nieustający problem.
Efciu zrobiłam wstępny test świecy: http://alternative-diy.blogspot.com/2014/01/dwudniowy-test-swiecy-decoupage.html
Działa! :)
Efciu ja nie zauważyłam że zostałam przywitana! :)))
UsuńAle fajnie. :* !
Ja też bym zwróciła uwagę na taką okładkę,ciekawa jestem całej treści książki bo zapowiada się bardzo ciekawie i tak życiowo.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Danusiu,
Usuńjuż skończyłam książkę :) Jest z tych, które musiałam "łyknąć" od początku do końca, bez przerw. Żałuję, że to już koniec. Polecam zdecydowanie.
Oprócz samej powieści, autorka dopisała rozdział, który zawiera przepisy potraw, które gotuje główna bohaterka. Francuskie dania, których próżno szukać we francuskich restauracjach, a na co dzień pojawiają się na stołach francuzów. Takie domowe francuskie dania jednogarnkowe :)
Włażę tu i włażę, czekam na jakieś njusy, a Ty Kochana się obijasz! :))))))
OdpowiedzUsuńByłam u Ciebie :)
UsuńCiekawa jestem jak przeżyłaś książkę, ciężki temat, ale jak prawdziwy! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAniu, książka jest napisana bardzo lekkim stylem. Czytałam ją jednym tchem. Główna bohaterka Anie, postanowiła wynająć pokoje w swoim 200-letnim domu we Francji. Sama Anie, jest amerykanką, dlatego ogłoszenie dała w gazetach w USA. Po pewnym czasie zgłosiła się do niej w sprawie pokoju była modelka z dwójką dzieci, która uciekła od męża i dwudziestopięcioletnia anorektyczka. Historia krąży wokół tych trzech kobiet. Gdy skończyłam, żałowałam że tak szybko.
UsuńTroszkę płytko i zbyt optymistycznie pokazany jest wątek o anoreksji, ale nie można wymagać od powieści obyczajowej, aby wgłębiała się w psychologię.
Lubię takie życiowe tematy bo, mimo że są trudne, to dają człowiekowi możliwość spojrzenia z dystansu na własne życie. A jeżeli w dodatku można odbyć podróż kulinarną to czegóż więcej chcieć :-) Chętnie też łyknęłabym tę książkę. Ewa u Ciebie też zmiany, zaglądam tu i tam i widzę, że jestem na 9 miejscu pod względem ilości komentarzy. Stanowczo za mało tu zaglądam i komentuję, ale obiecuję będę dzielnie walczyć o pierwsze miejsce :-) Czy ta jaszczurka na górze jest Twoja?
OdpowiedzUsuńhttp://sploooty.blogspot.com
Hej Kasiu :)
OdpowiedzUsuńPonieważ zmieniłaś nazwę swojego bloga, to licznik niestety zaczął tykać od początku. Twoje Jesienne sploty nie są kompatybilne z obecnym blogiem. Wchodziłam w "Jesienne" i pokazywał mi się komunikat, że strona nie istnieje. Tak więc masz troszkę do nadrobienia, hehehe.
Jaszczurka zwinka moja własna, a właściwie to zawsze twierdziła, że to ja jestem ich osobista istota, bo one tam były od dawna, a ja weszłam w ich siedlisko. Jest ich całe mnóstwo, są piękne w barwach godowych, mają delikatną skórę i cieplutkie łapki, nasze polskie zwinki :) Ale bardzo się boją i w razie zagrożenia zrzucają ogonki :(