Uwielbiam ciepłe, gorące lato. W tym roku było przewspaniałe. Jednak dał mi się we znaki brak cienia na tarasie. Cień mam pod lasem. Chłodny, wilgotny, pachnący ściółką. Ale pod las jest kawałek. Chciałabym tak od razu z domu, z kawką zasiąść i posłuchać brzęczenia pszczół w kwiatach okalających taras, wdychając zapach lawendy dochodzący z lawendowego kącika...
Lawendowy Kącik |
Musiałam się zastanowić na zadaszeniem. Powinno być rozmontowane na zimę, bo zimą promienie słońca wpadające do salonu wprowadzają ze sobą ciepło, radość, spokój.
Zaczęłam oglądać zadaszenia na google i zachorowałam na tarasolę. Nazwa pergotenda, choć najprawdopodobniej pochodzi od pergoli, zupełnie mi nie odpowiada.
Tarasolino z prawdziwego zdarzenia jest piękna, profesjonlana, równiutka, automatyczna, ma odprowadzenie na deszczówkę i... dosyć droga.
Wiem, że moja tarasolina nie będzie miała tych wszystkich wspaniałości, ale zobaczyłam ją już oczami mojej wyobraźni. Będę robić sama. Znaczy z pomocą mojego męża. Będzie moja i będzie mnie cieszyć. A na zimę będzie się ją składać, czekając do wiosny :)
ladnie tu, fajny kacik...tez to lubie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńdziękuję bardzo Elu :)
OdpowiedzUsuń