wtorek, 25 kwietnia 2017

Teraz musi odpocząć szydełko

Witajcie kochani goście, witam również serdecznie nowe obserwatorki bloga Jagę i Annę. Rozgośćcie się proszę. Mam nadzieje, że będziecie tutaj miło spędzać czas.

Już więcej nie będę Was zanudzać moimi przemyśleniami, ale jeszcze raz Wam dziękuję za wasze słowa blogowej otuchy.

Przez ten czas mojego niebytu, co nieco powstało. Troszkę decu, ale jeszcze pokazać nie mogę, bo ma być niespodzianką. Kilka serwetek do koszyczków wielkanocnych, a przede wszystkim wreszcie na poważnie usiadłam nad obrusem, który miałam w założeniach skończyć na Wielkanoc.
Udało się na tydzień przed świętami.
Powiem Wam, że sama z siebie jestem dumna, bo to największa moja praca jak do tej pory.

Obrus ma 240x140cm.
Troszkę się martwiłam jak go naciągnę, ale jest na tyle ciężki, że naciąga się sam w czasie prasowania.


Wykorzystałam 11motków kordonka Muza10, szydełko 1,25.
Schemat pochodzi z gazetki Sabrina Robotki Extra  zeszyt 3/2015. "Obrusy na duże stoły"

Pierwowzór opisany jest jako obrus o wymiarach 115x166 cm. Ha ha ha! Gdybym pomyślała zanim zaczęłam, to pewnie zauważyłabym, że  musi być większy. Wzór robiony jest wg, opisu podwójnie nawijanymi słupkami. A jeden taki słupek ma prawie 1 cm wysokości. Rzędów jest 258. Rachunek prosty :)


Od początku, gdy zobaczyłam schemat po raz pierwszy, wiedziałam, że te róże muszę mieć. Kocham wszystkie różane wzory siatkowe.
Całość spokojnie pasuje na rozłożony 10-cio osobowy stół :)


Kolorystycznie jest zbliżony do pierwszego zdjęcia. Delikatny beż.


To mnie pochłonęło na te długie tygodnie. Ale wiecie, na prawdę uwielbiam to robić :)

***

Teraz muszę poodwiedzać Wasze progi, bo stęskniłam się za Wami okrutnie :)

Do następnego,
pa :)



niedziela, 23 kwietnia 2017

Lu­bimy wra­cać w miej­sca, gdzie spot­kało nas coś dobrego...

Długo to trwało...

Jednak na samym początku pragnę podziękować wszystkim tym, od których otrzymałam tyle ciepłych słów.
Ania/Pawanna, Ania/Nawanna, Luna-Malutka. Bardzo Wam serdecznie dziękuję i wierzcie mi, zrobiło mi się ciepło na serduchu :)
Jestem i byłam zdrowa, nawet kataru nie miałam przez ten czas. Dni mijały szybko, a ja potrzebowałam czasu na weryfikację swoich pasji. Bo blog zawsze był dla mnie miejscem, gdzie mogłam w spokoju spotkać się z cudownymi ludźmi, mającymi mnóstwo talentów. Ja może chciałam za dużo. Za dużo oczekiwałam od siebie i niestety załamała mi się pasja blogowania.

Dziękuję również Beatce/Ranya, Marzence/Mici, Dorocie/Dora za świąteczne życzenia wielkanocne. Wasze słowa podziałały mobilizująco. No bo jakżeby inaczej miało być? Nie ma mnie prawie pół roku, czas zapycha do przodu, a Wy pamiętacie, że byłam, że jestem...

Aniu Iwańska, Danutko, AnitoT, Doroto (z kotem), musiałam odpocząć i zastanowić się nad dalszym kierunkiem mojego bloga. Dziękuję Wam.

Przepraszam, jeśli kogoś pominęłam, ale z całego serca przesyłam wszystkim gorące uściski :)

Za dużo oczekiwałam od siebie... Nawet nie wiem czy to było oczekiwanie, czy chęć sprawdzenia się w czymś, czego nigdy nie robiłam. Efekt był taki, że wchodząc kiedyś do mojej pracowni, opadły mi ręce, siły, ochota i wyszłam zamykając drzwi.
Stwierdziłam wtedy, że blog ma być dla mnie przyjemnością, nie wiecznym pędzeniem do przodu.

Musiałam sobie poukładać w sobie :)

Wróciłam na własne tory.
A Wasze słowa, spowodowały, że zachciało mi się znowu :)
Kocham Was :)

prezenty :)