sobota, 21 lutego 2015

Zaległe decu i bieżące drutki

Witam serdecznie wszystkich oraz nowe obserwatorki Marię i Olę oraz Magdę i Mirkę, cieszę się, że zechciałyście zagościć w moich progach, zapraszam na dłużej :)

Niewiele się ostatnio u mnie dzieje robótkowego, a to z powodu choroby naszej Pusi, która niestety do zdrowia nie ma już szans powrócić. Robimy co się da, z lekarzami weterynarii, żeby żyła sobie bez cierpienia i spokojnie.

W wolnych chwilach powstało walentynkowe serduszko dla dwojga. Wisi sobie teraz w naszej sypialni.






Drugą rzeczą jaką zrobiłam, to słój na herbatę. Kiedyś był w nim miód. Miodek został zjedzony, więc szkoda było zostawić taki fajny słoik samemu sobie.








Wreszcie zabrałam się za drutki. Już mi było za nimi tęskno. Przesyt szydełkowych tworków?  Chyba tak. Powstaje więc grafitowe cosio, na wymiankę z Bożenką. Tylko proszę, trzymajcie kciuki, żeby wyszło co ma wyjść, bo schemat co prawda dostępny, ale na dużo grubszą nitkę i druty. Dopasowuję z głowy, zupełna samowola interpretacyjna ;)



Widoczne czerwone i niebieskie nitki, to kordonek, który zastępuje piękne dyndające na drutach markery, a których dyndanie mnie lekko rozprasza. Nie ma to jak peerelowski patent :)

Życzę Wam miłego, ciepłego weekendu :)


wtorek, 17 lutego 2015

Światowy Dzień Kota

Ponieważ to ich dzień, należy się ten post :)

Julek i Batman

Tola
Pies patrząc na swojego pana myśli: daje mi jeść, bawi się ze mną, kocha mnie, dba o mnie... chyba jest Bogiem.
Kot patrząc na swojego pana myśli: daje mi jeść, bawi się za mną, kocha mnie, dba o mnie... chyba jestem Bogiem.

Żeby każdy kotek miał swój domek i kochających ludzi :)

wtorek, 10 lutego 2015

Troszkę recyklingu


Witam wszystkich zaglądających i bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Są one dla mnie bardzo inspirujące i radosne :) Czytam wszystkie, choć nie na wszystkie zawsze odpowiadam, jednak wszystkie cieszą mnie tak samo.

Weekend spędziliśmy z dziećmi :) Oczywiście z córcią postanowiłyśmy coś zmalować. Na warsztat rzucone zostały zwykłe styropianowe tacki jakich pełno w dzisiejszych czasach.
Lubię ten moment wybierania serwetek, dopasowywania tła, mieszania farb.
Po wspólnym dekupażowaniu pozostały mi tacki na sztućce, które będą używane do codziennych obiadów.



Na dziś to wszystko, niewiele mam do pokazania :)
Pozdrawiam Was.

Edycja 11.02.2015

Namówiona przez Anię Iwańską i Danusię Kielar, zgłaszam moje tacki na dwa wyzwania, choć nie wiem do końca, czy się załapię.

1. Wyzwanie recyklingowe u Ali

ale punkt 2 regulaminu mówi iż " Praca ma być nowa, wcześniej nigdzie nie publikowana, zrobiona specjalnie na to wyzwanie;"  
ja nie zrobiłam tacek specjalnie na to wyzwanie, tylko zupełnie nieplanowanie.

2. Tackę ze słonecznikiem na wyzwanie u Agaty


tu też mam ale... bo zgłaszam tylko tackę ze słonecznikiem, a w poście mam też drugą z fiołkami.

Myślę, że dziewczyny dadzą mi odpowiedź, czy się załapałam :)

Teraz już koniec :)


czwartek, 5 lutego 2015

Nasza Pusia

Witajcie,
witam serdecznie również Anstahe wśród moich nowych obserwtorów. Cieszę się, że znalazłaś czas i zaglądnęłaś, zapraszam, zostań na dłużej :)

U mnie dni lecą jak oszalałe jakieś. Ostatnie były dość nerwowe. Nasza sunia Pusia, straciła przytomność w nocy z poniedziałku na wtorek. Zdążyła nas powiadomić, że coś się dzieje niedobrego, oszałamiającym skowytem, jakby rozpaczliwe, głośne wołanie o pomoc. Potem przewróciła się bezwładna. W pierwszej chwili myśleliśmy, że to już koniec, ale osłuchałam ją i serduszko biło, bardzo wolno, ale biło. Oddechy niewyczuwalne. Decyzja, jedziemy do kliniki. Gdy ją wzięłam, żeby włożyć do kontenerka, otworzyła oczyska i usiadła. Jednak nie czekaliśmy, zwłaszcza, że serducho przyspieszyło do ogromnego tempa. W klinice podjęliśmy decyzje, że zostanie w szpitalu na obserwacji. Z badania przy przyjęciu wyszła arytmia. I została... boszszszsz... te oczy, które na nas patrzyły jak wychodziliśmy... Nie da się wytłumaczyć psu, że nie zostawiamy jej na zawsze...
I myślałam tylko o tym, że jak tam umrze, to będzie sama, bez nas...
W domu koty do rana szalały jak opętane. Zupełnie nie wiem co w nie wstąpiło. Czy coś czuły?
Już jest dobrze :) Po badaniach krwi, które potwierdziły chorą od lat wątrobę, nic więcej złego nie wyszło. Echo serca wykazało niedomykalność zastawki trójdzielnej i wypadanie płatka zastawki mitralnej. Zmiany zwyrodnieniowe na zastawkach. Zaburzenia przewodnictwa.
W potocznym języku, znaczy to że krew się cofa do tyłu zamiast być przepychana dalej na obwód. Do tego dochodzi nierówne bicie serduszka.
Podajemy nowe leki. Punia większą część dnia i nocy przesypia. W okresach czuwania, jest przytulaśnym psiaczkiem. Najważniejsze, że nic ją nie boli :)
Mamy szczęście mieć dobre weteki w przychodni HYRAX w Krakowie, oraz Klinikę ARKA, całodobowy szpital z przychodnią, który ratuje nam życie w godzinach nocnych i świątecznych :)
                                         *********************************************

A w ogrodzie nadal zima i standardowo goście


                                          ********************************************

Robótkowo nie mam nic do pokazania. Nie znaczy to, ze nic nie robiłam. Robiłam, ale pokazać będę mogła, jak dotrze do nowych właścicielek :)
Robiłam też oczywiście zdjęcia moich prezentów w zabawie "podaj dalej", utwierdzając się w przekonaniu, że namiot bezcieniowy, jest najlepszą kocia budką na świecie.


Tola

Teraz zabieram się za kolejne zobowiazanie, wymiankę z Bożenką.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, które zostawiacie :)