W przerwie pomiędzy ozdobami bożonarodzeniowymi powstała wczoraj czapka na drutach dla koleżanki. Dziergało mi się ją bardzo przyjemnie. Gruba włóczka, druty nr 5.
Wzór pochodzi ze strony DROPS czapka z warkoczami. Nie jest taka gruba jak w podanym linku, ale i tak będzie ciepła.
Otulacz do kompletu, może kiedyś powstanie :)
▼
wtorek, 26 listopada 2013
wtorek, 19 listopada 2013
Warto mieć nadzieję
Moja kochana psinka ma się coraz lepiej. Początek choroby był nagły, a rokowanie niepewne. Bardzo było mi przykro, gdy nie mogła się nawet przewracać z boczku na boczek. Całą dobę przekładaliśmy ją w różne pozycje, żeby nie zrobiły jej się odleżyny. Trwało to kilkanaście dni, aż coś drgnęło. Najpierw potrafiła się utrzymać w pozycji mostkowej, potem zaczęła przebierać nóżkami jak wynosiliśmy ją na siusiu. Z racji tego, że to mała psina, nie bardzo wygodnie było nam ją trzymać nad trawką. Uszyłam więc takie jakby szeleczki-nosidełko. Pod całym brzuszkiem jest materiał nieprzemakalny podszyty polarkiem ( jest to spód kaftanika, w którym i tak nie chciała chodzić). Do tego spodu doszyłam taśmy materiału, usztywnione w środku flizeliną. Nasza Pusieńka zaczęła od tego czasu rehabilitację :)
To zdjęcie jest sprzed kilku dni, teraz ma już wyprostowane całkiem nóżki, może sama stać bez trzymania. Niestety jeszcze przy szczekaniu się przewraca i nie daje rady chodzić sama bez szeleczek. Od przedwczoraj podniósł się też ogonek i malutka nim merda :)
Warto mieć nadzieję :)
Właśnie pierwszy raz sama sobie usiadła na posłanku :)
To zdjęcie jest sprzed kilku dni, teraz ma już wyprostowane całkiem nóżki, może sama stać bez trzymania. Niestety jeszcze przy szczekaniu się przewraca i nie daje rady chodzić sama bez szeleczek. Od przedwczoraj podniósł się też ogonek i malutka nim merda :)
Warto mieć nadzieję :)
Właśnie pierwszy raz sama sobie usiadła na posłanku :)
poniedziałek, 11 listopada 2013
Moja pierwsza szydełkowa bombka :)
Udało się :). A miałam wiele wątpliwości, czy dam radę, czy wyjdzie, czy będzie okrągła, czy nie przylepi się balonika... Teraz mogę powiedzieć, że to całkiem łatwe i zachęcam niezdecydowanych ( jeśli jeszcze takowi, oprócz mnie są :))
Bombkę robiłam z kordonka Kaja15, szydełkiem 1,00 i nitką metalizowaną cieniutką, taką na szpulce. Po zrobieniu dwóch osobnych połówek, połączyłam je łańcuszkiem i oczkami ścisłymi. Nieco zmodyfikowałam wzór. Usztywniłam w vikolu 1:1 z wodą. Najpierw włożyłam do środka balonik tak, żeby końcówka wystawała na zewnątrz, potem zamoczyłam bombkę w vikolu, wygniotłam nadmiar i napompowałam balonik. Po wysuszeniu balonik sam się odkleił gdy uchodziło z niego powietrze.
A bombeczka wygląda tak:
Wzór pochodzi z gazetki Szydełkowanie nr 3/2008.
Robiąc bombkę przerabiamy wzór według schematu do 4 rzędu, od 5 rzędu robimy tylko wzór z wycinka A.
Ja nieco zmodyfikowałam sobie mój wyrób, otóż w 4 rzędzie połączyłam grupy słupków 8 oczkami łańcuszka, a w ostatnim rzędzie nie robiłam pikotków. Wykonałam 9 rząd robiąc łuki z 5 oczek łańcuszka nad każdą grupą z czterech słupków z poprzedniego rzędu. Obie połowy bombki połączyłam w 9 rzędzie.
Powoli suszą się aniołki i sopelki. Część jest już gotowa.
Wzory aniołków wzięłam z internetu. Do zrobienia spódniczek można również wykorzystać wycinki z serwetek. Aniołek w głębi po lewej stronie ma właśnie spódniczkę z pierwszych rzędów serwetki, powtarzając 8 motywów.
Bombkę robiłam z kordonka Kaja15, szydełkiem 1,00 i nitką metalizowaną cieniutką, taką na szpulce. Po zrobieniu dwóch osobnych połówek, połączyłam je łańcuszkiem i oczkami ścisłymi. Nieco zmodyfikowałam wzór. Usztywniłam w vikolu 1:1 z wodą. Najpierw włożyłam do środka balonik tak, żeby końcówka wystawała na zewnątrz, potem zamoczyłam bombkę w vikolu, wygniotłam nadmiar i napompowałam balonik. Po wysuszeniu balonik sam się odkleił gdy uchodziło z niego powietrze.
A bombeczka wygląda tak:
Szydełkowa bombka |
Szydełkowa bombka - wzór |
Ja nieco zmodyfikowałam sobie mój wyrób, otóż w 4 rzędzie połączyłam grupy słupków 8 oczkami łańcuszka, a w ostatnim rzędzie nie robiłam pikotków. Wykonałam 9 rząd robiąc łuki z 5 oczek łańcuszka nad każdą grupą z czterech słupków z poprzedniego rzędu. Obie połowy bombki połączyłam w 9 rzędzie.
Powoli suszą się aniołki i sopelki. Część jest już gotowa.
Wzory aniołków wzięłam z internetu. Do zrobienia spódniczek można również wykorzystać wycinki z serwetek. Aniołek w głębi po lewej stronie ma właśnie spódniczkę z pierwszych rzędów serwetki, powtarzając 8 motywów.
sobota, 9 listopada 2013
Aniołki, gwiazdki, bombki...
Witajcie.
Łapię wolne chwile i utwardzam moje szydełkowe tworki. Cieszę się, że zrobiłam je wcześniej, bo teraz już mam coraz mniej czasu. Zostało mi tylko usztywnienie i dopracowanie szczegółów, ale z tym sobie poradzę, wieczory długie więc mogą być vikolowe :)
Jeszcze sporo mam do usztywnienia. Dokańczam aniołka stojącego na gwiazdce, myślę jeszcze o aniołku na księżycu. Może coś z tego wyjdzie :)
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :)
Łapię wolne chwile i utwardzam moje szydełkowe tworki. Cieszę się, że zrobiłam je wcześniej, bo teraz już mam coraz mniej czasu. Zostało mi tylko usztywnienie i dopracowanie szczegółów, ale z tym sobie poradzę, wieczory długie więc mogą być vikolowe :)
Aniołek w bombce |
Czekając na wysłanie |
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających :)
czwartek, 7 listopada 2013
Idzie lepsze :)
Pusieńka nasza sama układa się w pozycji mostkowej. Znaczy, silniejsza jest :) Na siusiu i kupala woła, chodzimy do ogrodu. Ciężko 25 cm psa prowadzić po trawie trzymając pod brzuszek, ale nasze piesiątko wyrywa się do chodzenia. Cóż z tego, że nózie nosić nie chcą? Od czego ma się dużych?
Uszyłam więc dziś szeleczki, na których Pusia sobie zwisa przebierając nóżkami. I jeszcze jeden dzisiejszy sukces: wieczorem chwilkę sama ustała na nóżkach :)
Idzie lepsze :)
Uszyłam więc dziś szeleczki, na których Pusia sobie zwisa przebierając nóżkami. I jeszcze jeden dzisiejszy sukces: wieczorem chwilkę sama ustała na nóżkach :)
Idzie lepsze :)
piątek, 1 listopada 2013
Nadzieja umiera ostatnia...
Wierzę, bardzo wierzę, że będzie jeszcze dobrze, że da radę, że się podniesie...
Nasza Pusia kochana. W niedzielę przestała merdać ogonkiem, ale była wesoła, biegała po ogrodzie, witała mnie po powrocie do domu. Tylko ten ogonek ciągnął jej się po ziemi. Mieliśmy iść w poniedziałek do wetki sprawdzić przyczynę oklapniętego ogonka.
W poniedziałek rano mąż pojechał już z psiną, która nie mogla ustać na łapkach. Zupełnie jakby niedowład wszystkich czterech łapek. Nie siusiała, nie robiła kupki, nie chciała jeść, ani pić.
Wetka porobiła badania: usg brzucha, rtg klatki piersiowej, krew. Serduszko bardzo powiększone. Kroplówka, zastrzyki, leki.
We wtorek znów do wetki, bo siku nadal nie ma mimo leków diuretycznych. Po drodze bidulka nasikała cały kontener. Znów usg, nic, żadnych zmian. W badaniach krwi, wszystkie parametry w normie: wątrobowe, nerkowe, zapalne, morfologia.
W nocy z środy na czwartek coś drgnęło, Pusia cichutko dała znać, że chce wyjść na trawkę. Od tego czasu informuje, jak chce na siusiu. Wynosimy małego stworka i trzymamy nad trawą, aż skończy.
Wczoraj wetki powiedziały, że skończyła się ich moc sprawcza.
Może być to sprawa guza rdzenia kręgowego, lub glejaka mózgu. Tego się u zwierząt nie leczy. Mozna zrobić rezonans magnetyczny we Wrocławiu, ale tylko po to, żeby się dowiedzieć, czy są jakieś zmiany. Nic po za tym.
U nas w Klinice Arka, robią mielografię, badanie, które może pokazać czy jest jakieś zwężenie w kanale rdzeniowym. Ale jest obarczone dużym ryzykiem uszkodzenia rdzenia kręgowego i paraliżu.
Z tego więc rezygnujemy, zwłaszcza że i to badanie nie spowoduje zniwelowania przyczyny ewentualnego zwężenia.
Pusia je karmiona z ręki i pije strzykawką, nie okazuje żadnych oznak cierpienia i patrzy na nas tymi swoimi wielkimi okrągłymi oczyskami.
Gdyby nie te łapki, które nosić piesy nie chcą, można by powiedzieć - okaz zdrowia.
Więc zmieniamy co godzinę pozycję leżenia, karmimy, wynosimy na siku i kupkę, dajemy lekarstwa i wierzymy, że jeszcze będzie dobrze.
Nasza Pusia kochana. W niedzielę przestała merdać ogonkiem, ale była wesoła, biegała po ogrodzie, witała mnie po powrocie do domu. Tylko ten ogonek ciągnął jej się po ziemi. Mieliśmy iść w poniedziałek do wetki sprawdzić przyczynę oklapniętego ogonka.
W poniedziałek rano mąż pojechał już z psiną, która nie mogla ustać na łapkach. Zupełnie jakby niedowład wszystkich czterech łapek. Nie siusiała, nie robiła kupki, nie chciała jeść, ani pić.
Wetka porobiła badania: usg brzucha, rtg klatki piersiowej, krew. Serduszko bardzo powiększone. Kroplówka, zastrzyki, leki.
We wtorek znów do wetki, bo siku nadal nie ma mimo leków diuretycznych. Po drodze bidulka nasikała cały kontener. Znów usg, nic, żadnych zmian. W badaniach krwi, wszystkie parametry w normie: wątrobowe, nerkowe, zapalne, morfologia.
W nocy z środy na czwartek coś drgnęło, Pusia cichutko dała znać, że chce wyjść na trawkę. Od tego czasu informuje, jak chce na siusiu. Wynosimy małego stworka i trzymamy nad trawą, aż skończy.
Wczoraj wetki powiedziały, że skończyła się ich moc sprawcza.
Może być to sprawa guza rdzenia kręgowego, lub glejaka mózgu. Tego się u zwierząt nie leczy. Mozna zrobić rezonans magnetyczny we Wrocławiu, ale tylko po to, żeby się dowiedzieć, czy są jakieś zmiany. Nic po za tym.
U nas w Klinice Arka, robią mielografię, badanie, które może pokazać czy jest jakieś zwężenie w kanale rdzeniowym. Ale jest obarczone dużym ryzykiem uszkodzenia rdzenia kręgowego i paraliżu.
Z tego więc rezygnujemy, zwłaszcza że i to badanie nie spowoduje zniwelowania przyczyny ewentualnego zwężenia.
Pusia je karmiona z ręki i pije strzykawką, nie okazuje żadnych oznak cierpienia i patrzy na nas tymi swoimi wielkimi okrągłymi oczyskami.
Gdyby nie te łapki, które nosić piesy nie chcą, można by powiedzieć - okaz zdrowia.
Więc zmieniamy co godzinę pozycję leżenia, karmimy, wynosimy na siku i kupkę, dajemy lekarstwa i wierzymy, że jeszcze będzie dobrze.